Ardmore Legacy
Dziś spotkanie z nietypowym połączeniem: Torfowy dym i region Speyside. Zapowiada się ciekawie. Dzisiaj bierzemy pod lupę whisky, która jest głównym składnikiem „Teacher’s” – ciekawego blendu, znanego z dymnego charakteru.
Ardmore Legacy
Ardmore znaczy „Na Dużej Wysokości”, lub po prostu „Duża Wysokość”
Single Malt Scotch Whisky
Region: Speyside
NAS
40% alkoholu
Lekko torfowa, ok. 10 PPM
Leżakowana w beczkach po bourbonie
Filtrowana na zimno
Kolor: złoty, dość jasny, barwiony karmelem
Notka smakowa
Zapach: guma, dym, siarka, lekkie nuty dębiny, alkohol troszeczkę przeszkadza, chociaż bez przesady, jest nawet nieźle ukryty pod dymem. 17/25
Smak: przywędzony kawałek drewna… coś jakby okopcony ołówek, karmel, dość młody destylat znowu daje o sobie znać, chociaż i tutaj, lekka nutka dymu, ładnie go przykrywa i alkohol jest już mniej wyczuwalny. 18/25
Finisz: zaskakująco długi, lekko wytrawny, dymny i karmelowy. 19/25
Balans: zazwyczaj Single Malty z tej destylarni zawierają 12-14 PPM. W tym wypadku jednak, 20% zawartości, to całkowicie nietorfowy destylat o nazwie „Ardlair”, który nie jest produkowany na sprzedaż (zazwyczaj używa się go do produkcji blendów). Całość prezentuje się lepiej niż można by się tego spodziewać za tę cenę. Lekki powiew dymu miło ukrywa alkohol. 18/25
Ogólnie: 72/100
Inne opinie:
Murray (2017): 71,5/100
Podsumowanie
Jeśli chodzi o cenę, w Netto, w Niemczech widziałem za 19€! Jest to bardzo dobra cena, ale jakość… jednak pozostawia dużo do życzenia. W Polsce cena oscyluje w granicach 100-130 zł.
Jeśli dopiero chcesz zacząć przygodę z dymnymi whiskami (lubię to słowo 😁), to polecam. Lepiej wydać 20€ na tę butelkę i dojść do wniosku, że jednak dymne klimaty nam nie do końca pasują, niż kupić Bowmore lub Talisker i wydać prawie dwa razy więcej, żeby stwierdzić to samo 😉
Oczywiście istnieje możliwość, że właśnie dymne whisky okażą się dokładnie tym, co tygrysy lubią najbardziej… wtedy będzie to ciekawy, delikatny start. Później przyjdzie czas na ostrzejsze klimaty, na przykład te z wyspy Islay.
Ja dostałem tę butelkę w prezencie, w zestawie miniaturek od mojej szefowej… (pewnie zaraz to przeczyta)
DZIĘKI ANDREA!!!
Więcej zdjęć tutaj
3 thoughts on “Ardmore Legacy Single Malt – recenzja”