Laphroaig 10
Dzisiaj po raz kolejny po długim rozstaniu, spotykam się z dziesięcioletnią whisky z destylarni, której nazwa wywołuje gęsią skórkę u wielu miłośników torfowych, dymnych klimatów. Laphroaig 10 to mocno torfowa whisky, jednym tchem wymieniana wśród dymnych potworów z wyspy Islay. Więcej na jej temat napisałem > tutaj <.
Laphroaig 10
Laphroaig znaczy „wydrążony przez wielką zatokę”
Single Malt Scotch Whisky
Region: Islay
10 lat
40% alkoholu
Mocno torfowa 35-45 PPM
Leżakowana w beczkach po bourbonie
Filtrowana na zimno
Kolor: bursztyn + 1, z dodatkiem sztucznego karmelu
Notka smakowa
Zapach: ;-D teraz się zacznie! DYM! Benzyna, smoła, bandaże, piłki tenisowe (trochę mnie chyba poniosło, ale właśnie takie rzeczy czuję). Advocaat, karmel, wanilia… trochę, jak bryza morska o świcie. W tle czuć wiatr i dogasające ognisko. Ciągle powraca benzyna i dym. Ten dym przykrywa alkohol lepiej niż 10 lat spędzonych w beczkach. Zapach hipnotyzuje i rozbraja. Uwielbiam go. 22/25
Smak: Dym, popiół, drewno, kredki świecowe (tak, tak – wiem jak smakują :-D), majeranek, powidła śliwkowe. Lekko słodki, ale bardzo przyjemny. Suszone śliwki gotowane w winie, delikatnie przypalony karmel, bourbon, cukier muscovado. 22/25
Finisz: likier kawowy, wanilia, dym, gorzka czekolada, miód gryczany, ziele angielskie, goździki, popiół z ogniska, rozmaryn, żywica. 21/25
Balans: co tu dużo pisać? Genialna Whisky. Wizytówka Islay. Jedyne, co mi przeszkadza, to filtracja na zimno i dodatek sztucznego karmelu. 21/25
Ogólnie: 86/100
Inne opinie:
Murray (2017): 90/100
Serge (2016): 84/100
Ralfy (2017): 83/100
Cena: zaczyna się od ok. 130 zł, sięga do ok. 160.
Aż żałuję, że degustacja już się skończyła, jednak sporo zostało mi jeszcze w butelce (co bardzo mnie cieszy). Gdybyś szukał Laphroaiga bez dodatku karmelu, sięgnij po Laphroaig Select. Jeżeli interesuje Cię whisky z tej samej destylarni bez filtracji na zimno, poszukaj wersji Quarter Cask, 10 Cask Strength, lub czegoś od niezależnych dystrybutorów.
Gorąco polecam
Więcej zdjęć tutaj
Kochani, Dzisiaj dostałem od Żony prezent. Wie doskonale że juz od dugiego czasu nie pije alkoholu wogóle – bo mi nie smakuje. Z pewna dozą nieśmiałości – jak zwykle najpierw powąchałem – i zaintrygował mnie zapach jakiegoś dymu i wędzonego boczku . To akurat wspaniałe skojarzenie. Pierwszy kontakt a więc niewielka ilość rozlała mi sie po ustach dajac za chwile burzę innych smaków i zapachów. Wspaniały głęboki torf, las, guajazyl ( taki syrop) gorzekość ale nie ostra i nie paląca raczej taka ziołowa. Będąc w słowackich górach piłem tamtejsza piołunówkę i beherowkę – tu odnajduję te smaki juz na kilku minutach kiedy alkohol odparuje a smak tak głeboki pozostaje. Troche goryczy skórki pomarańczowej i gałki muszkatułowej ale w tle. Polecam miłośnikom własnie alkoholi którym sie nudzi prosta wóda. Jak jesteście smakoszami – gorąco polecam.