Talisker 10
Zacznę od tego, że Talisker 10 to whisky, którą odkryłem dość dawno. Chciałem poznać więcej torfowych single maltów i jakoś tak ta butelka wpadła mi w ręce. Dziś postanowiłem do niej wrócić i opisać co się tam w kieliszku dzieje.
Talisker 10
Talisker znaczy „Spadzista skała”
Single Malt Scotch Whisky
Region: Islands (Skye)
45,8% alkoholu
10 lat
Torfowa, ok 20 PPM
Filtrowana na zimno – bez sensu. Przy tej objętości alkoholowej jest to zupełnie zbędny zabieg, który jednak zabiera sporo walorów smakowych.
Leżakowana w beczkach po bourbonie.
Kolor: złoty, z dodatkiem karmelu
Notka smakowa
Zapach: poezja. Bryza morska, słone powietrze, las, dym, dojrzałe brzoskwinie, wanilia, dojrzałe gruszki, słony karmel, bita śmietana, wędzony susz owocowy. Alkohol dość dobrze ukryty. 22/25
Smak: dość surowy dym, kajmak, mleczna czekolada, drewno, skórzana tapicerka, suszone śliwki, lekko słony, lekko słodki, ale bardzo przyjemny. Kakao, rukola, orzechy włoskie, wanilia. 22/25
Finisz: dym, pestki moreli, orzechy włoskie, brązowy karmel, likier orzechowy. Długi, trochę gorzki i bardzo przyjemny. 21/25
Balans: genialna whisky. Niedawno próbowałem innego, dziesięcioletniego, torfowego Single Malta – Highland Park. Szczerze przyznam, że nie ma co porównywać. Chociaż profil obu jest dość podobny, jednak Talisker wypuścił jedną z lepszych i ciekawszych torfowych, dziesięcioletnich whisky. Taki okres leżakowania w beczkach po bourbonie, plus użycie torfu do suszenia jęczmienia wystarczy żeby dobrze ukryć alkohol i stworzyć świetną whisky (podobnie, jak w wypadku niesamowitego Ardbeg Ten). Tutaj, w przypadku Talisker 10, do pełni szczęścia brakuje mi dwóch rzeczy: naturalnego koloru i istotnej informacji na etykiecie… trzech krótkich słów, a nawet dwóch i pół: „un-chill filtered”. 21/25
Ogólnie: 86/100
Inne opinie:
Ralfy (2017): 81/100
Serge (2018): 90/100
Murray (2017): 93/100
Choć to świetna whisky, nie jest to jeszcze poziom, jaki reprezentuje Ardbeg, czy Lagavulin, ale z niektórymi Laphroaigami (Select), Bowmorami, czy innymi Jurami (Superstition), może spokojnie konkurować.
Jednak nie każdy Talisker jest tak udany. Na przykład „Storm” smakuje dość podobnie, jednak jest o wiele bardziej alkoholowa i ostra. Brakuje jej dojrzałości. Talisker Skye też jest o wiele słabsza. Jednak opisywana przeze mnie dzisiaj, dziesięcioletnia wersja jest dojrzała i bardzo smaczna.
Cena: od ok. 150 zł. W Niemczech można dostać już od ok 30 €.
W tym przedziale cenowym, trudno w ogóle dostać coś lepszego (ale nie jest to niemożliwe 😉)
Bardzo gorąco polecam.
Więcej zdjęć tutaj
12 thoughts on “Talisker 10 (2017) – recenzja whisky”