Bowmore 12
„Wyspa Islay była ulubioną siedzibą szkockich władców. Odbywały się na niej ceremonie ich koronacji. Kraina ta obrosła legendą. Jej rzeki przecinają rozległe wrzosowiska. Poprzez torfowiska płynie krystalicznie czysta, górska woda. To właśnie jej używają alchemicy z Bowmore”
Bowmore 12
Gdy po raz pierwszy obejrzałem film „Bowmore – Sztuka Destylacji”, moja ciekawość zaczęła przeradzać się w pasję. Krótka, ale ciekawa lektura i powiem szczerze, że był to ważny moment w mojej edukacji i do tej pory jest to jeden z moich ulubionych dokumentów o whisky.
Dziś właśnie trunek z tej destylarni zawitał do mojego kieliszka.
Bowmore 12
Bowmore znaczy „wielka chata”
Single Malt Scotch Whisky
Region: Islay
40% alkoholu
12 lat
Torfowa, ok 20 PPM
Filtrowana na zimno
Leżakowana w beczkach po bourbonie (prawdopodobnie z dodatkiem beczek po sherry)
Kolor: bursztyn + 1, z dość sporym dodatkiem karmelu
Notka smakowa
Zapach: bourbon, marcepan, skórka cytryny, dym z ogniska, bułka pszenna, cukierki Werther’s Original, świeżo skoszona trawa, słona, morska bryza. Na początku czuć alkoholowe uderzenie, ale po kilkunastu minutach, zapach łagodnieje. „Minuta w kieliszku za rok w beczce” – stosując tę zasadę, odkryjemy więcej, jeśli chodzi o doznania zarówno zapachowe, jak i smakowe. 20/25
Smak: kakao, likier kawowy, kajmak, skórka razowego chleba, dym, syrop klonowy, cukier muscovado, suszone śliwki, migdały, pestki jabłek, melon Galia. Alkohol dobrze ukryty. 20/25
Finisz: rodzynki, powidła śliwkowe, goździki, sok z cytryny, miód, wędzony ser (oscypek). Krótki, ale przyjemny 19/25
Balans: przyjemny zapach i niezły smak. Jednak po najstarszej destylarni z Islay spodziewałbym się więcej. Widocznie sztuczny kolor, filtracja, która zabrała to, co najlepsze… minimalna, wymagana objętość alkoholu. Po co pisać więcej? 18,5/25
Ogólnie: 77,5/100
Inne opinie:
Serge (2016): 83/100
Miler (2013): 74/100
Cena: ok. 140 zł.
Czar destylarni
Od momentu, gdy znalazłem na YouTube wspomniany powyżej film, minęło już parę lat. Miałem też okazję kilkanaście razy degustować rożne produkty z tej destylarni. Wszystko sprowadza się do tego, że gdyby whisky ta była choć w połowie tak dobra, jak ten film, chętniej bym po nią sięgał – i szczerze mógłbym ją polecać.
Jednak za każdym razem gdy wracam do produktów z tej gorzelni, nieustannie chodzi mi po głowie myśl: „co się stało? Co poszło nie tak? Gdzie się podziała ta, tak świetna niegdyś reputacja?”
Wnioski końcowe
Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o to, że to zła whisky. Nawet powiem więcej – jak za tę cenę, jest warta polecenia. Jednak, gdybym miał jednym, krótkim zdaniem skwitować to, co akurat dzisiaj mam w kieliszku, powiedziałbym: „Bowmore, to tylko Bowmore”.
Ze wszystkich destylarni z Islay, whisky z Bowmore smakują mi najmniej. W sumie, na początek drogi z torfem, może być, jednak po podstawowych wypustach z tej destylarni, nie spodziewajcie się rewelacji.
Więcej zdjęć tutaj
15 thoughts on “Bowmore 12 years old – recenzja”