Jim Beam Honey – recenzja likieru na bazie whiskey

Jim Beam Honey

No dobra… pora zacząć tę nierówną walkę. Dorzucam do bloga nową kategorię: likiery. Choć uzbierało się ich już co najmniej kilkanaście, to właśnie Jim Beam Honey trafi tam jako pierwszy. Nie jest to Bourbon, nie jest to Whiskey, ale gdzieś ten trunek należałoby umiejscowić.

Likier miodowy połączony z Kentucky Straight Bourbon

35% alkoholu

NAS

Kolor: bursztynowy, nieco jaśniejszy niż podstawowa wersja Jim Beam Original

Notka smakowa

Zapach: piękny. Delikatny, słodki. Nie trudno się domyślić co możemy tu znaleźć – Bourbon z miodem. Drewno, suszone daktyle, rodzynki, morele. Alkohol dość dobrze ukryty. 21/25

Smak: ojej… tu, niestety, nie jest aż tak przyjemnie. Lubię słodkie zapachy, jednak za tą słodyczą w smaku, już nie przepadam. Na początku syrop cukrowy, potem trochę dość dobrej jakości alkoholu. Dojrzałe banany, brzoskwinie w syropie, rodzynki, drewno, siano, słodkie, karmelowe cukierki, anyż, dojrzałe gruszki. Dużo można wyszukać, jednak ogólne wrażenie nie należy do najprzyjemniejszych. 17,5/25

Finisz: wata cukrowa, orzechy laskowe, syrop klonowy, dojrzałe banany, migdały. Trochę drapie w gardle i jest dość krótki. Po chwili pozostaje sama słodycz z lekką, miodową goryczką. 16/25

Balans: nie będę oceniał tego trunku w kategorii bourbona. Wtedy punktacja musiałaby być bardzo niska. Ale jak na likier, to muszę szczerze przyznać, że faktycznie jest całkiem nieźle. Oczywiście, miód dominuje, ale wyraźnie tez czuć przyjemny bourbon. Naprawdę można pić na czysto, z kieliszka. 21/25

Ogólnie: 75,5/100

Cena: ok 45 zł

Co prawda, napisałem, że da się to pić na czysto, w temperaturze pokojowej, ale… obiecałem sobie, że spróbuję w drinku, który mnie zaciekawił na jednej z facebookowych grup o Whisky.

No to próbujmy:

Składniki:

40 ml Jim Beam Honey

25 ml soku z cytryny

40 ml soku jabłkowego

2-3 plasterki ogórka

Kostki lodu

…i co z tego wyszło?

Powiem krótko: bardzo przyjemne orzeźwienie, w którym w ogóle nie czuć alkoholu… jednak po chwili czuć, jak uderza do głowy. Bardzo zdradliwy, a zarazem przyjemny i smaczny drink. Dlatego myślę, że warto zapisać sobie recepturę i spróbować.

Podsumowanie

Do niedawna zastanawiałem się, co ja zrobię z resztą zawartości butelki tego likieru, jak go już tutaj opiszę… teraz już wiem. Z przyjemnością będę wracał do tego drinka. Użyłem soku wyciśniętego z połowy dużej cytryny – zarówno ten owoc, jak i ogórek, robią świetną robotę.

Jeżeli kupiliście, lub macie zamiar kupić sobie Jim Beam Honey, koniecznie spróbujcie go w tej odsłonie.

A jeśli chcecie spróbować wyłącznie bez dodatków, będzie to dość ciekawa alternatywa, np. dla Żołądkowej Gorzkiej.

Więcej zdjęć tutaj

Whisky Reset na Facebooku

5 thoughts on “Jim Beam Honey – recenzja likieru na bazie whiskey

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.