Octomore 7.1
Minęło już kilka lat, odkąd po raz pierwszy zetknąłem się z najbardziej torfową whisky na świecie. Przygotowując się na spotkanie z Octomore 7.1, najpierw zapoznałem się z Laphroaig aged 10 years, oraz Ardbeg Ten. Obie te whisky zrobiły na mnie niesamowite wrażenie i wtedy uważałem, że zawartość związków fenoli w tych dwóch single maltach osiągnęła już absolutny szczyt i wszystko, co będzie miało wyższy współczynnik PPM, przypominało będzie używaną w gastronomii esencję dymu wędzarniczego, która to, absolutnie nie oferuje przyjemnych doznań zapachowych.
Inna skala
Trzymając w rękach czarną, nieprzezroczystą butelkę Octomore, nie wiedziałem czego się spodziewać. To była edycja 7.1, zawierająca 208 PPM fenoli, a więc około czterech razy więcej, niż wspomniany Ardbeg, czy Laphroaig.
Dokładnie ta sama edycja trafiła dzisiaj do mojego kieliszka. Octomore (a w zasadzie Ochdamh-mòr) 7.1. Różnica między moją pierwszą, a dzisiejszą degustacją polega na tym, że tym razem wiem czego się spodziewać.
Octomore 7.1
Octomore (Ochdamh-mòr) znaczy: „wielka ósemka”
Destylarnia Bruichladdich, co oznacza „krawędź brzegu rzeki”
Scotch Single Malt
Region: Islay
Cask Strength, 59,5% ABV
Ekstremalnie torfowa: 208 PPM (na butelce znajdziemy informację: „super-heavily peated”)
Okres leżakowania: 5 lat
Leżakowana w beczkach po bourbonie
Niefiltrowana na zimno
Kolor: jasny, słomkowy. Naturalny, bez dodatku karmelu
Notka smakowa
Zapach: brzoskwinia, dogasające ognisko, kajmak, limonka, wanilia, świeża malina, suszone morele. Zdecydowanie czuć różnice między tą whisky, a tymi najbardziej znanymi z wyspy Islay, jak np. Ardbeg, Laphroaig, czy Lagavulin. Raczej trudno byłoby je pomylić. Na początku aromat jest bardzo alkoholowy. Trzeba poczekać kilka minut. Wtedy staje się słodszy. Pojawia się syrop klonowy, suszone daktyle, orzechy włoskie i słony karmel. 22/25
Smak: no właśnie… na to czekałem! Jeśli spodziewasz się ogromnego, dymnego uderzenia, to znajdziesz je właśnie tutaj. Dopiero pod grubą warstwą torfowego dymu pojawiają się pozostałe wrażenia smakowe. Karmel, siano, syrop klonowy, Marsala, espresso, budyń waniliowy, likier jajeczny, kakao, kokos, drewno. Co prawda, alkohol nie jest najlepiej ukryty, ale jego intensywność jest przyjemna, „szlachetna”, ciepła. 22/25
Finisz: suszone śliwki, wiśnie w likierze, dym, karmel, popiół, orzechy włoskie. Bardzo przyjemny, bardzo dymny i ekstremalnie długi. 22/25
Balans: Octomore. Whisky ta cieszy się reputacją „dymnego potwora”… i słusznie. Torfowy dym jest wyraźnie bardziej wyczuwalny niż w single maltach z destylarni Ardbeg, czy Laphroaig, chociaż zdecydowanie nie czuć, że jest go aż 4 razy więcej. To, co zapamiętałem z wcześniejszych degustacji tej whisky, to nie tylko mocne uderzenie dymu. Najbardziej utkwiła mi w pamięci niesamowita jakość tego trunku. Zaledwie 5 lat leżakowania wystarczyło, żeby dość dobrze ukryć alkohol. Zapewne dzięki świetnej jakości beczkom użytym do leżakowania. Wszystko w tej whisky mi się podoba. Świetny destylat, beczki bardzo dobrej jakości, niezłe ukrycie alkoholu, pychota. 22/25
Ogólnie: 88/100
Inne opinie
whiskyfun (2015): 83/100
Murray (2017): 96,5/100
Cena: ok 700 zł
Gorąco polecam
Niektórzy twierdzą, że jest to najbardziej „niepijalna” whisky na świecie. Jednak absolutnie się z tym nie zgadzam. W sieci można znaleźć sporo filmików, gdzie osoby nie znające się na whisky, delektują się jej smakiem, zaskoczone, że jest tak dobra, a dym nie przeszkadza, tylko pięknie wypełnia całość. Podsumowując jednym zdaniem: „zapach zaskakuje, smak rozbraja!„.
Jeżeli lubisz torfowe whisky, to koniecznie spróbuj Octomore… koniecznie! 😉
Więcej zdjęć tutaj
12 thoughts on “Octomore 7.1, 59,5%, 208 PPM – recenzja”