Lagavulin 8, 200th Anniversary Edition – recenzja

Lagavulin 8, 200th Anniversary Edition

Specjalne wydanie na dwusetną rocznicę otwarcia destylarni (1816-2016)

Lagavulin 8

Lagavulin znaczy „młyn w dolinie”

Scotch Single Malt

Region: Islay

8 lat

48% alkoholu

Mocno torfowa 35-45 PPM

Leżakowana w ponownie napełnianych beczkach po Bourbonie

Niestety, filtrowana na zimno

Kolor: bursztyn -1, z dodatkiem karmelu

Notka smakowa

Zapach: kajmak, mleczna czekolada, bita śmietana, dużo dymu, drewno, zest z limonki, zboża – wrażenie, jakbym szedł w upalny, letni dzień przez pole pszenicy albo innych zbóż. Masło, kruszonka, miód. Bardzo słodki i przyjemny, choć dość prosty aromat. Alkohol dobrze ukryty. Piękny, lagavulinowy 21,5/25

Smak: niesamowity. Prosty, wyrazisty, intensywny i bardzo dymny. Lekko przypalony karmel, rozmaryn, gorzka czekolada, cukier muscovado, espresso, rodzynki, skórka żytniego chleba, popiół, grapefruit, rukola. Po chwili pojawia się węgiel i nafta. Coś fantastycznego! Ponownie, alkohol jest dobrze przykryty. 22,5/25

Finisz: dym, drewno, syrop klonowy, popiół, przypalony karmel, chrzan, tymianek, prażone migdały, wanilia, skórka limonki, suszone daktyle, trawa cytrynowa. Długi i przyjemny. 22/25

Balans: słodycz, dym, krystaliczna przejrzystość – albo, jak to ująć: klarowność tej whisky: to jej największe atuty. Nie jest tak bogata, jak szesnastoletnia wersja, ani tak intensywna, jak „dwunastka”, ale też ma coś pięknego w sobie. Urok tego Lagavulina zdecydowanie wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Urzeka mnie prostota tej whisky. Dobrze zbalansowany Single Malt. Niestety, jak niemal każdy Lagavulin butelkowany przez destylarnię, także i ten został „przyozdobiony” karmelem i „wykastrowany” procesem filtracji na zimno. Za to minus jeden punkt. 21/25

Ogólnie: 87/100

Inne opinie:

Serge (2016): 90/100

Ralfy (2016): 89/100

Cena: ok 220 zł

Kiedy pierwszy raz próbowałem Lagavulin 8, zrobił na mnie mniejsze wrażenie. Nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać i za bardzo nastawiłem się na szukanie podobieństw między tą wersją, a jej starszą – szesnastoletnią siostrą. Oczywiście, podobieństwa są, jednak łatwiej uwydatnić subtelne różnice między nimi. Każda ma coś w sobie. Każda jest niesamowita. Do tej pory każdy Lagavulin, z jakim miałem do czynienia był świetny. Nic się w tej sprawie nie zmieniło.

Polecam

Więcej zdjęć tutaj

0 thoughts on “Lagavulin 8, 200th Anniversary Edition – recenzja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.