Aberlour A’Bunadh Batch #47 – recenzja

Aberlour A’Bunadh Batch #47

Lubię Aberlour A’Bunadh. Zawsze mi smakowała. Zazwyczaj poszczególne odsłony (batches) nieznacznie różnią się od siebie, a spore grono miłośników whisky z uznaniem wypowiada się na temat tego sherry-monstera. Niektórzy twierdzą, że z roku, na rok, jakość tej whisky spada, jednak zdania w tej sprawie są podzielone.

A’Bunadh zadebiutowała w roku 1997 i była zabutelkowana w mocy beczki, na poziomie 59,6% ABV. Był to pierwszy Batch, po którym przyszło jeszcze ponad 60 wypustów. W 1999 roku pojawiła się prawdziwa perełka – Silver Label z oznaczeniem wieku (12 lat na etykiecie), od dawna już nie do dostania.

Analizując poszczególne wypusty, można niekiedy zauważyć subtelne różnice, jednak nie zauważyłem, żeby ich jakość po prostu spadała. Zarówno kiedyś, jak i teraz, trafiają się lepsze i gorsze edycje.

Od razu wspomnę, że to jedna z moich absolutnie ulubionych whisky ze Speyside, więc już nie mogę wysiedzieć 🤗

Aberlour A’Bunadh Batch #47

Aberlour znaczy „ujście rzeki Lour”

A’Bunadh znaczy „u źródeł”

Scotch Single Malt

Region: Speyside

Objętość alkoholu: 60,7% Cask Strength

NAS

Leżakowana w beczkach po Sherry Oloroso

Niefiltrowana na zimno

Kolor: bursztyn +3 (z miedzianymi akcentami) naturalny, bez dodatku karmelu

Notka smakowa

Zapach: po prostu odlot! Jeżeli inne batche A’bunadh nazywamy „sherry-bombami”, to ten batch, musielibyśmy nazwać „sherry-atomówką„. Na początku uderza gorzka czekolada, mocny akcent karmelu, Sherry Oloroso, drewno, skóra i wanilia. Potem pojawiają się nuty owocowe: rodzynki, powidła śliwkowe, suszone daktyle, brzoskwinie w syropie, a także delikatne aromaty przyprawowe: kandyzowany imbir, kardamon, goździki, trawa cytrynowa, skórka pomarańczy, cynamon i ziarna kolendry. Alkohol całkiem nieźle ukryty. 22/25

Smak: bardzo intensywny. Syrop klonowy, cynamon, suszone śliwki, kakao, drewno, karmel, wanilia, kokos, marcepan, melasa, anyż, amaretto, sherry oloroso, bardzo dojrzały melon Galia, kardamon, miód gryczany, gorzka pomarańcza, rukola, dojrzałe gruszki. Alkoholowa intensywność nie odbiera przyjemności z degustacji. Odżyły wspomnienia. Mam wrażenie, jakbym cofnął się w czasie. Rewelacja! 23/25

Finisz: wytrawny, wyraźny, przyjemny i bardzo długi. Espresso, kakao, suszone śliwki, rodzynki, suszone morele, orzechy włoskie, popiół, marcepan i miód. Potem pojawiają się niespodziewane nuty… porterowe, lub ris-owe. Coś pięknego. Zero dymu, zero bourbona, sama esencja Speyside. 22/25

Balans: w odróżnieniu od innych A’Bunadh’ów, whisky ta jest dosłownie bez słabych punktów. Od zapachu, po finisz, najwyższy poziom. Po prostu SZTOS! 22/25

Ogólnie: 89/100

Przez lata była to moja whisky numer 1. Po kilkuset innych, różnych dramach, pozycja ta wydaje się nadal być niezagrożona. Sam jestem w szoku. Panie i Panowie: jeżeli uda się Wam zdobyć jeszcze chociaż sampla Aberlour A’Bunadh Batch #47… bierzcie w ciemno! Gwarantuję, że nie będziecie żałować. A jeśli będziecie, odkupię każdą ilość tego batcha.

To nie tylko świetna, wybitna Whisky. To MISTRZOSTWO ŚWIATA I OKOLIC! 😉

Poniżej inne edycje Aberlour A’Bunadh:

Batch #57

Batch #61

Więcej zdjęć tutaj i tutaj

Whisky Reset na Facebooku

8 thoughts on “Aberlour A’Bunadh Batch #47 – recenzja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.