Degustacja: Miler Spirits – Szczecin 2019

Degustacja: „Metody degustacji alkoholi leżakowanych w Miler Spirits”. Szczecin 2019

23 marca 2019 w Szczecinie odbyła się przedostatnia degustacja „Metody degustacji alkoholi leżakowanych” w Miler Spirits. Podobne wydarzenia miały wcześniej miejsce w następujących miastach: 1) Zielona Góra, 2) Bydgoszcz, 3) Gdańsk, 4) Wrocław, 5) Katowice, 6) Kraków, 7) Warszawa i 8) Lublin. Szczecin przywitał przybyłych, jako ósme miasto w Polsce i została Łódź, jako ostatni przystanek dla Miler Tour.

Spotkanie to odbyło się w Sali Konferencyjnej hotelu Vulcan – przestronnym, przyjemnie urządzonym miejscu, idealnie nadającym się na takie eventy.

Dzień dobry 😉

Chwilę przed godziną dwudziestą, przywitał nas „Christian Bale” 😉 Nie wiem ile czasu zajęło mu nauczenie się polskiego, ale mówił płynie, bez akcentu, sprawdzając rezerwacje i informując o możliwości zajęcia miejsc na sali degustacyjnej (chodzi oczywiście o współpracownika Pana Tomasza, a jego podobieństwo do wspomnianego aktora zauważyło oprócz mnie kilka osób).

Przed rozpoczęciem można było zapoznać się ze sporą częścią asortymentu Miler Menswear, lub poprosić o osobistą poradę w sprawie klasycznej męskiej elegancji.

Pierwsze wrażenia

Po wejściu na salę, od razu w oczy rzuciły mi się dwie rzeczy. 1) wszystko gotowe i dopięte na ostatni guzik – alkohole już nalane do kieliszków, poustawiane „od linijki” oraz symetrycznie, równiutko rozłożone stoły. 2) bardzo elegancko ubrani uczestnicy – gołym okiem widać było, że alkohol nie jest tu jedynym punktem programu. Całości dopełniał Gospodarz – jak zawsze, idealnie ubrany Pan Tomasz Miler.

Zauważyłem jeszcze jedną rzecz, chociaż ta nie rzuciła mi się w oczy, lecz dostrzegłem ją dzięki innemu zmysłowi, w który zostałem wyposażony – po sali unosił się delikatny, piękny, subtelny zapach dojrzałego, ułożonego, alkoholu. Aromat niemalże przypominał perfumerię, jednak stół z kieliszkami postawiony był stosunkowo daleko od stolików, przy których siedzieliśmy, więc sam zapach był tak lekki i zwiewny, że wyczuć go można było jedynie wtedy, gdy ktoś się nad tym mocno skoncentrował.

Ogromna większość obecnych, to panowie, choć oczywiście, pojawiły się również przedstawicielki płci pięknej.

Zaczęliśmy punktualnie. Poczekaliśmy tylko kilka minut na osoby, które nie zdążyły na czas i po chwili sala była wypełniona po brzegi.

Na stołach przed każdym znajdował się arkusz do notowania, z pomocnym wskazówkami i wyszczególnionymi przedmiotami degustacji oraz woda.

Tomasz Miler

Sam Prowadzący, ze znaną sobie ekspresją rozpoczął całe show. Na początku poinformował obecnych, że poda tylko niezbędne informacje, przydatne w degustacji alkoholi mocnych. Pominął, rzecz jasna, sprawy, które z łatwością można sobie sprawdzić w Internecie, a skupił się na istotnych informacjach, które trzeba wiedzieć, a dzięki którym degustacja whisky i innych mocnych trunków staje się nie tylko udana, ale i przyjemna.

Część przybyłych, oczywiście znała temat i wiedziała jak „zabrać się za kieliszek”, jednak zgodnie z zasadą: „dostosuj tempo do najwolniejszego”, należało te sprawy poruszyć.

Oto niektóre z nich:

Mieliśmy do czynienia z sześcioma rodzajami alkoholu, które powstały aż z pięciu różnych źródeł cukru. Gospodarz wytłumaczył nam proces powstawania alkoholu w bardzo prosty i przystępny sposób. Najpierw musimy mieć jakieś źródło cukru. W procesie fermentacji z tego cukru powstaje alkohol, który później w wyniku destylacji zmienia się w alkohol mocny. Jeśli poddamy go leżakowaniu, mamy do czynienia z alkoholem mocnym, leżakowanym.

Degustacja miała nam pomóc w nabyciu umiejętności rozróżniania kilku rodzajów mocnego alkoholu, a także nauczyć nas odczuwać przyjemność z obcowania z tego rodzaju trunkami.

Przy okazji, dało się zauważyć, duży dystans Prowadzącego do samego siebie, co bardzo uprzyjemniło nam wieczór. Za przykład niech posłuży cytat: „wszyscy mi mówią, że na degustacji jest tak samo, jak na YouTube, czyli strasznie dużo gadam, zanim się ktoś napije” 😁

Zaskoczenie

Najbardziej zaskoczyło mnie pytanie, na które sam absolutnie nabrałem wody w usta i ku mojemu zdziwieniu (oraz niewielkiemu zażenowaniu), w ogóle nie potrafiłem zwięźle odpowiedzieć… ba! Wcale nie potrafiłem odpowiedzieć 😉 Czekałem, aż ktoś odważny odezwie się, jako pierwszy i dopiero po chwili, coś zaczęło mi świtać. Uwaga… pytanie brzmiało: „CO TO JEST WHISKY?”. Naprawdę. Człowiek sobie grzecznie siedzi, zrelaksowany… myślisz sobie, że spróbowałeś już tylu rzeczy, że chyba niczego nowego dzisiaj nie usłyszysz, a tu nagle tak proste pytanie, pięknie weryfikuje twoje błędne wyobrażenie na ten temat. Co to jest whisky? Jak można tego nie wiedzieć? Szybciutko zszedłem na ziemię i na nowo przeanalizowałem swoje podejście do znajomosci tematyki.

Ktoś powiedział, że jest to „alkohol trzyletni”. Ktoś inny, że to „destylat starzony”. Ale takie opisy mogłyby także do określać Cognac, calvados, Armagnac, czy Tequilę, więc nie do końca definicja ta do whisky pasuje.

W końcu, po wielkich trudach i ciężkich bataliach, audytorium doszło do wniosku, że definicja jest naprawdę prosta i da się ją określić jednym, prostym zdaniem. Żeby nie było zbyt łatwo, nie podam jej tutaj, ale chętnie usłyszę Wasze zdanie na ten temat 🙂

Później Pan Tomasz wyjaśnił dość dokładnie na czym polegają dość subtelne różnice między whisky szkocką, a amerykańską, a także między single malt a whisky, typu blended. Wszystko w przystępny, zrozumiały sposób.

Kolejna lekcja

Następnie, po raz kolejny dotarło do mnie, jak wiele rzeczy o piciu whisky nie wiem. Na przykład, dlaczego denko w tumblerach jest takie grube? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, może dlatego, że rzadko piję whisky z tego typu szkła. Do czego jest to grube dno? Dowiedziałem się, że nie chodzi o to, „żeby Poznaniak mógł nalać mniej, i żeby wyglądało na więcej” 😁

Potem szybki kurs trzymania kieliszka, przygotowanie języka do obcowania z mocnym alkoholem i przeszliśmy do degustacji.

Na pierwszy ogień poszła whisky.

Glenkinchie 12 years old z regionu Lowlands. Leżakowana w beczkach po bourbonie. Tutaj, pierwsze źródło cukru: słód jęczmienny. 43% objętości alkoholu.

Zaraz potem, armagnac.

Chateau de Laubade Hors D’Age, złożony ze składników leżakowanych między 12, a 20 lat. Źródłem cukru w tym wypadku są winogrona. 40%. Był tak rewelacyjny, że od razu po degustacji zaopatrzyłem się w butelkę. Bardzo pijalny i niezwykle egzotyczny.

Trzecim trunkiem był calvados.

Trzyletni Roger Groult Reserve, gdzie źródłem cukru były jabłka. Powstaje w wyniku destylacji cydru. Wytrawny, wyraźnie jabłkowy, zupełnie inny smak, niż popularne brandy z winogron. Pozycja zdecydowanie warta spróbowania.

Czwartym alkoholem w tym doborowym towarzystwie był oczywiście „Dzik z Podgórna Street”, czyli Wódka Miler, gdzie cukru dostarczyło „ogolone kiwi”, czyli ziemniak.

Wódka Miler

Miler Spirits

Dużym bonusem dla konsumenta jest oczywiście podniesienie poziomu alkoholu do 42%.

Przedostatni napój, to „król alkoholi”, czyli Cognac.

Jean Fillioux La Pouyade. Tutaj, podobnie, jak w przypadku armaniaku, cukru dostarczyły winogrona.

Na koniec rum, a w zasadzie rhum. Skąd ta dziwna nazwa? Otóż tak nazywają ten trunek Francuzi, a także mieszkańcy krajów w których mówi się właśnie tym językiem.

Rhum Agricole

Rhum JM VSOP – rhum agricole. Tego typu rum produkowany jest z soku z trzciny cukrowej, w odróżnieniu od klasycznych rumów, gdzie źródłem cukru jest melasa, czyli odparowany, zredukowany syrop z wyżej wymienionego surowca. 43% alkoholu.

W międzyczasie mieliśmy również przyspieszony kurs poznańskiej gwary, gdzie dowiedziałem się, że w Poznaniu chleb ma tylko dwie kromki! I niech mi ktoś powie, że ci Poznaniacy, to nie są polscy Szkoci 😉

Będąc na degustacji, przez cały czas byłem pod ogromnym wrażeniem tego, jak Gospodarz imprezy potrafi zapanować nad tłumem 🙂 nikt nikogo nie próbował przekrzykiwać, nikt nikogo nie obrażał, wszyscy odnosili się do siebie nawzajem z należytym szacunkiem i zachowaniem wysokich standardów, jeśli chodzi o kulturę osobistą. Nie wiem jak to wyglądało w innych miastach, ale myślę, że podobnie, bo zauważyłem, że Prowadzący poczytuje sobie za cel uświadamianie ludzi, że nie warto być „bohaterem klawiatury”, jeśli nie jest się nim w realu. Innymi słowy, jeśli nie powiedziałbyś czegoś drugiej osobie w cztery oczy, to dlaczego miałbyś to robić ukrywając się za monitorem i używając klawiatury komputera?

Ogólne wrażenia

Podoba mi się ten przekaz i popieram w pełni tę inicjatywę. Chociaż z racji wykonywanego zajęcia – prowadzenia blogu o alkoholach, spotykam się często z negatywnymi komentarzami i wypowiedziami, zawsze staram się traktować innych z szacunkiem, na który każdy człowiek zasługuje. Czytając negatywne komentarze pod adresem pana Milera, również zauważyłem niezwykle wysoką kulturę osobistą, jaką on sam dysponuje. Przez te dwie i pół godziny przekonałem się, że w rzeczywistości jest on dokładnie taki sam. Chyba nikt w jego towarzystwie ani przez chwilę nie poczuł się przez niego urażony.

Myślę, że całe spotkanie mógłbym oddać jednym (choć nieco rozwlekłym) zdaniem:

„Można mieć ogromną wiedzę, można mieć olbrzymie doświadczenie, można osiągać sukcesy – jeden po drugim… ale sztuką jest, gdy inni, ludzie którzy nie mogą pochwalić się takimi osiągnięciami, jak twoje, nie będą się czuć gorzej w twojej obecności”

Podsumowanie

Dużo się nauczyłem, poznałem nowe smaki, niektóre sobie przypomniałem. Generalnie, dobrze się bawiłem. Chyba każdy wyszedł zadowolony.

Wiele tekstów mnie rozbawiło. Nie będę wszystkich tutaj przytaczał, bo nie chcę psuć zabawy tym, którzy być może w przyszłości będą chcieli jeszcze skorzystać z podobnego wydarzenia. Jednak jedno zdanie rozłożyło mnie na łopatki.

T. Miler wziął niewielką ilość trunku z kieliszka i przez jakiś czas trzymał w ustach, rozprowadzając całość po jamie ustnej. Po chwili zapytał: „co ja teraz z tą whisky robię?”

Za plecami usłyszałem odpowiedź: „zjada ją pan”.

Padłem 🤣

Wspólne zdjęcie z „dzikiem” w kieliszkach

Na koniec, zdjęcie z Dzikiem Naczelnym. Żeby nie było wątpliwości… Ten przystojniejszy, to ja 🙂

Więcej zdjęć tutaj

11 thoughts on “Degustacja: Miler Spirits – Szczecin 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.