Bunnahabhain Stiùireadair – recenzja
Jak patrzę na etykietę tej butelki, to od razu wydaje mi się, że wiem dlaczego whisky ta nigdy nie będzie zbyt popularna. Wyobraź sobie tylko, że ktoś wchodzi do sklepu i mówi: „Poproszę Bunnahabhain Stiùireadair” 🙂
Przecież tego się nie da powiedzieć! Dlatego ludzie wychodzą z butelkami Johnniego Walkera w koszykach zakupowych. A tak serio, to bardzo podoba mi się to przywiązanie szkockich destylarni do języka gaelickiego.
Skąd wzięła się ta whisky?
Bunnahabhain Stiùireadair pojawiła się z powodu niesłabnącego zapotrzebowania na dwunastoletnią edycję tej whisky z Islay. Destylarnia nie była w stanie zapełnić nią rynku, więc stworzono nową odsłonę – bardziej obfitą w sherry, butelkowaną w tej samej mocy, bez filtracji na zimno, bez dodatku karmelu oraz (czego można się było spodziewać) bez oznaczenia wiekowego.
Za whisky tę zapłacimy nieco mniej niż za podstawową dwunastkę, co ma zapewne na celu odciążyć nieco moce produkcyjne gorzelni, przez co „dwunastka” powinna być w stałej ofercie.
Bunnahabhain Stiùireadair
Bunnahabhain znaczy „Ujście Rzeki”
Stiùireadair znaczy „Sternik”
Scotch Single Malt
Region: Islay
NAS
46,3% alkoholu
Minimalnie torfowa, ok 3 PPM
Leżakowana w beczkach po sherry pierwszego i drugiego napełnienia
Niefiltrowana na zimno
Kolor: bursztyn, naturalny, bez dodatku karmelu
Notka smakowa
Zapach: piękny. Jak letni poranek nad brzegiem morza, w otoczeniu iglastych drzew (?!) No dobra, trochę mnie wyobraźnia poniosła, ale mniej więcej tak to pachnie 😁 Siano, dużo sherry, kwiaty, żywica, konfitura jagodowa, miód, dojrzałe banany, brzoskwinie w syropie, jałowiec, goździki, mięta i odrobina dymu, a może nawet wygasłe ognisko, nad którym unosi się nie tyle sam dym, co kurz i popiół. Coś pięknego. Piasek, morskie powietrze. Alkohol średnio ukryty, ale sam aromat bardzo przyjemny. 22/25
Smak: łagodny, przyjemny, przewidywalny. W zasadzie smak przedstawia nam prawie dokładnie to, co czuliśmy w zapachu. Są leśne owoce, miód, rozmaryn, odrobina goździków, jest ta namiastka dymu, żywica drzewa owocowego, rumianek, drewno, wanilia, suszone figi. Alkohol nieźle zakamuflowany, chociaż sam smak zbyt płaski. 19/25
Finisz: Goździki, imbir, drewno, przypalony karmel, cappuccino, brzoskwinia, razowe pieczywo. Średnio długi ale przyjemny. 21/25
Balans: poprawna, delikatna, dobrze wyważona whisky. Nie zaskakuje tak jak jej dwunastoletnia odpowiedniczka – tam zapach przedstawia kompletnie coś innego niż smak i to jest w tej whisky niesamowite. Tutaj nie ma tego efektu, ale jest ten genialny, morski klimat. Aromat najbardziej przypadł mi do gustu, ale jeśli chodzi o całokształt, to brakuje trochę dojrzałości. 20/25
Ogólnie: 82/100
Inne opinie
whiskyfun (2017): 85/100
Whisky Geek (2019): 85/100
Cena: od 160 zł
Podsumowanie
Gdyby ktoś poczęstował mnie tą whisky i zapytał z jakiego regionu Szkocji ona pochodzi, na pewno nie obstawiałbym Islay. W zasadzie nie widziałbym na jaki region postawić. Smaczna, ciekawa whisky, chociaż do dwunastoletniej wersji jeszcze sporo jej brakuje (ale to tyko moja opinia).
Więcej zdjęć tutaj
9 thoughts on “Bunnahabhain Stiùireadair – recenzja whisky”