Loch Lomond Single Malt
Dziś spotkanie z destylarnią, od której wiele możemy się dowiedzieć o whisky. Swego czasu, oglądając jedną z butelek Loch Lomond, rzuciły mi się w oczy dwie, na pierwszy rzut oka, sprzeczne informacje.
1) whisky w całości wydestylowana ze słodowanego jęczmienia
2) była to Single GRAIN Whisky
Jak to rozumieć
Teoretycznie wydawać by się mogło, że coś tu nie gra, jednak po bliższych oględzinach zorientowałem się o co chodziło. Tamta whisky destylowana była w kolumnowych aparatach destylacyjnych, a nie w miedzianych alembikach. Dlatego pomimo, że whisky pochodziła z jednej gorzelni, a produktem bazowym w 100% był słód jęczmienny, końcowego produktu nie można było określić, jako Single MALT.
Destylarnia Loch Lomond, oprócz single grain, posiada w swoim portfolio whisky mieszaną, single malty – także z deklaracją wieku, jak i whisky torfową. Ta ostatnia, dla odróżnienia, nazwana została Inchmurrin.
Dziś opiszę podstawową edycję single malt, bez deklaracji wieku.
Loch Lomond
Scotch Single Malt
Region: Highland
NAS
Nietorfowa
Objętość alkoholu: 40%
Filtrowana na zimno
Leżakowana w beczkach po bourbonie
Kolor: słomkowy, z dodatkiem karmelu
Notka smakowa
Zapach: pierwsze, co mi przychodzi do głowy: dziwny, niespotykany, trudny do określenia. Benzyna, węgiel, toffi, czarna herbata. Gdzież jest wanilia? Gdzie drewno? Co się stało z karmelem? Gdzie są… znane nam aromaty, które kojarzą nam się z „normalnymi” single maltami? Co tu napisać? Co mam z tym zrobić? Czas nie pomaga 😅 aromat niewiele się zmienia. Alkohol całkiem nieźle zakamuflowany. 17/25
Smak: znowu nie wiadomo co o niej sądzić. Nie do końca czuć, że to whisky słodowa. Dojrzałe banany, kukurydza w puszce, kakao, suszone daktyle, wata cukrowa, syrop klonowy, anyż, wapno, tabletka z multiwitaminą. 18/25
Finisz: wapno, przypalone drewno, znowu te „okropne” witaminy jakbym wypił duszkiem litr soku multiwitaminowego. Paskudztwo 🤣 Niezbyt długi. 17/25
Balans: Myślę, że te niecodzienne wrażenia zarówno w aromacie, jak i w smaku, mogą mieć coś wspólnego z nietypowym kształtem alembików używanych w destylarni. Nie zrozumcie mnie źle – nie chodzi mi o to, że ta whisky jest niedobra. Ma po prostu tak niespotykany profil, że naprawdę trudno mi ją jakoś określić. Pomimo dość niskich ocen, jakie jej wystawiłem, chętnie do niej wrócę. Chociażby z czystej ciekawości, żeby po prostu nauczyć się jej. Duży plus za… innowacyjność. 20/25
Ogólnie: 72/100
Inne opinie
Ralfy (2013): 80/100
whiskyfun: 72/100
Cena: ok. 100 zł
Nie, no… bez przesady. Nie polecam 🙂
Więcej zdjęć tutaj
2 thoughts on “Loch Lomond Single Malt – recenzja whisky”