Ledaig 12 Wilson & Morgan
Dymne, torfowe whisky mają swoich zwolenników, a nawet zagorzałych fanów. Większość z nich (a w zasadzie powinienem napisać: większość z nas, bo także uwielbiam dymne klimaty) zanim przeszła do mocno torfowych whisky, zaczynała od tych łagodniejszych.
Ledaig aged 12 years, Wilson & Morgan
Żeby wkroczyć na „drogę torfu”, można na przykład zacząć od Springbank, lub Benromach, później przejść do Clynelish lub Oban. Potem Connemara, lub Ardmore i już jesteśmy gotowi na whisky z wyraźnym dymnymi nutami.
Na naszej drodze z pewnością mogłyby (albo powinny) znaleźć się takie single malty jak Highland Park, Bowmore oraz Talisker i jeśli mam to smakuje, to przechodzimy do tych najbardziej znanych torfowych bestii: Lagavulin, Laphroaig i Ardbeg.
Jednak faktem jest, że dym w whisky nie kończy się na Islay.
Jeśli mamy za sobą już różne Octomore’y i inne potwory, pora poszerzyć horyzonty na inne regiony Szkocji.
I tak, możemy zainteresować się na przykład Old Balantruan, lub BenRiach Curiositas (Speyside), Longrow (Campbeltown), Jura Prophecy czy właśnie opisywaną dzisiaj Ledaig, która powstaje w gorzelni o nazwie Tobermory (Islands).
Co my tu mamy?
W opisywanej dzisiaj whisky mamy do czynienia z mocno torfowym destylatem. Całość pochodzi z dwóch beczek i jest zabutelkowana w mocy 57%.
Ortodoksyjni fani wyspy Islay zapewne ucieszą się, że beczki z destylatem leżakują właśnie na tej wyspie – w magazynach destylarni Bunnahabhain.
Całość spędziła w beczkach ponad 12 lat, z czego ostanie 55 miesięcy (4 i pół roku) w beczkach po sherry oloroso.
Ledaig aged 12 years, Wilson & Morgan
Seria: Barrel Selection
Destylarnia Tobermory
Ledaig znaczy „Bezpieczne Niebiosa”
Region: Islands (Isle of Mull)
Objętość alkoholu: 57%
12 lat leżakowania
Destylowana w 2005 roku
Niefiltrowana na zimno
Wyraźnie torfowa
Leżakowana w beczce po bourbonie, finiszowana w beczce po sherry oloroso
Butelkowana przez niezależnego bottlera Wilson & Morgan
Kolor: bursztyn +1, naturalny, bez sztucznych barwników
Notka smakowa
Zapach: nieźle. Beczki po sherry wysuwają się na pierwszy plan. Tuż za nimi pojawia się dym, siano, karmel, zioła i czekolada. Szałwia, estragon, prażone migdały, stare beczki po sherry – takie, których wpływ znajdziemy w wielu wypustach Whyte & MacKay (Dalmore, Jura). Zazwyczaj za tym nie przepadam, ale tutaj mi to nie przeszkadza. Na koniec suszone pomidory, miód, espresso. Alkohol dobrze ukryty. 21/25
Smak: popiół, dym, miód, tymianek, goździki, dżem jagodowy, drewno, karmel, czarny pieprz, suszona papryka, wanilia, wosk, mocno przypalone drewno. Tutaj alkoholowa intensywność również jest bardzo dobrze zamaskowana, a sam smak zdecydowanie wyróżnia się na tle popularnych, torfowych whisky. 22,5/25
Finisz: gorzka czekolada, miód gryczany, melasa, jabłka pieczone w ognisku, powidła śliwkowe, przypalony karmel. Średniodługi. 21/25
Balans: dość ciekawa, nieco swoista whisky. Interesujące połączenie dobrych, aktywnych beczek po sherry ze średnio torfowym destylatem. Jednak, jeśli chodzi o ten torf… od razu czuć, że nie jest to torf z Islay. Sam dym jest nieco inny, bardziej suchy, ziemisty. Podsumowując, whisky ta jest bardzo specyficzna. Nie jakoś specjalnie wybitna, czy odkrywcza… po prostu specyficzna i dobra. 21/25
Ogólnie: 85,5/100
Inne opinie
whiskybase: 86,64/100 w oparciu o opinie 35 osób
Więcej zdjęć tutaj
3 thoughts on “Ledaig aged 12 years, Wilson & Morgan – recenzja”