The GlenDronach Peated
Zacznę może od tego, że recenzję The GlenDronach Peated miałem opublikować dużo później. Nie śpieszyło mi z jej opisaniem, jednak gdy zobaczyłem, że praktycznie każdy, kto ją dostał od Brown-Forman, szybciutko się z nią uporał, postanowiłem pójść za ciosem i od razu sobie nalałem.
Pierwsze, co mi się nasuwa, gdy myślę o The GlenDronach, to… beczki po sherry. Chyba nie jestem od tym względem wyjątkiem. Miałem już możliwość opisać kilka naprawdę ciekawych wypustów z tej destylarni. Te, które najbardziej mi smakowały, były z beczek po oloroso.
Eksperymenty, do których GlenDronach powoli nad przyzwyczaja
Były beczki po bourbonie, po sherry i po porto. Nie było natomiast (na blogu) dwóch rzeczy: torfu i edycji bez oznaczenia wiekowego 😐
Ciekawe, że akurat trafiły mi się te dwa brakujące ogniwa za jednym zamachem 😉
Nie tak zaskakujące, jak mogłoby się wydawać
The GlenDronach Peated można by uznać za eksperyment, gdyby destylarnia nie przyzwyczaiła nas ostatnio do różnych poszukiwań. The Hielan’ leżakowała w beczkach po bourbonie, a Port Wood… wiadomo. Nowe edycje są też, niestety, coraz młodsze. Zobaczmy co im wyszło tym razem.
The GlenDronach Peated
GlenDronach znaczy „Dolina Jeżyn”
Single Malt Scotch Whisky
Region: Highland
NAS
46% alkoholu
Torfowa, ok. 30 PPM
Leżakowana w beczkach po bourbonie, finiszowana w beczkach po sherry
Niefiltrowana na zimno
Kolor: bursztyn -1, naturalny
Notka smakowa
Zapach: czarna herbata z miodem, dym, kajmak, dojrzały ananas, migdały. Nie czuć zbytnio wpływu beczek po sherry. Na pierwszy plan wysuwają się beczki po bourbonie oraz wyraźnie torfowy destylat. Jednak po chwili, rodzynki i suszone owoce dochodzą do głosu. Na koniec mamy trochę kurzu, popiołu i malin. Alkohol słabo ukryty. 18/25
Smak: dym, pieprz, imbir, plastelina, albo kredki świecowe (no co? wiem jak smakują 😅), wosk pszczeli, marcepan, chmielowa goryczka, pestki moreli, goździki, jagody. Czuć także słodycz Pedro Ximenez. Same wrażenia smakowe są dość intensywne, ale nie doznałem żadnego objawienia. Brakło parę lat, żeby zamaskować alkohol. 19/25
Finisz: pieprz, popiół, miód gryczany, melasa, dym, przypalone drewno i karmel. Długi i rozgrzewający, ale trochę za ostry. 19/25
Balans: w tej whisky najbardziej brakuje mi dojrzałości. Myślę, że dodatkowe kilka lat leżakowania na pewno by jej nie zaszkodziło 😉 Poziom zatorfienia jest zbliżony do Caol Ila 12, choć na pewno jeszcze bardzo daleko do tej jakości. Propsy za podniesione ABV i to, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić: brak filtracji na zimno i naturalny kolor. 19/25
Ogólnie: 75/100
Inne opinie
whiskybase: 81,14/100 w oparciu o opinie 421 osób
Podsumowanie
Czyli GlenDronach idzie w stronę torfu. The GlenDronach Peated można potraktować, jako prototyp, który doczekał się już swojego następcy. Tym razem jednak, nie będzie beczek po bourbonie, a cena będzie dużo wyższa.
Na pewno nie będę na nią polować, a dzisiejszej whisky nie polecam. Niech GlenDronach zostanie przy tym, co dobrze mu idzie. Beczki po sherry, parę cyferek określających wiek i zero dymu.
To, że ta wersja smakuje bardziej niż Highland Park 10, czy Ben Bracken Islay, nie znaczy, że to dobra whisky.
Cena: ok. 170 zł
Za tyle, to dostaniemy Talisker 10, który bije The GlenDronach Peated na głowę.
Jeszcze raz, dziękuję firmie Brown-Forman za możliwość spróbowania tej whisky.
Więcej zdjęć tutaj
2 thoughts on “The GlenDronach Peated – recenzja whisky”