The Gravedigger Laphroaig BA
Gdy ostatnio miałem do czynienia z Gravediggerem Bowmore BA, byłem bardzo zadowolony. Mimo, że nie przepadam za destylarnią Bowmore, piwo było świetne, bardzo dobrze ułożone, mocne, intensywne i gęste. Jednak spodziewam się, że dzisiaj może być jeszcze lepiej, ponieważ na tapet idzie The Gravedigger Laphroaig BA.
Laphroaig to destylarnia, którą zdecydowanie bardziej lubię. Głównie za bezpardonowy, surowy charakter whisky, która tam powstaje. Gdy w kieliszku masz Laphroaig, praktycznie zawsze wiesz, czego się spodziewać. To tzw. typowy peat-monster, czyli dymny potwór z wyspy Islay.
Jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej o torfowych bestiach, zapraszam do przeczytania tych dwóch artykułów
Odwieczna debata o Islay – która whisky jest naj…(Ardbeg Ten, Laphroaig 10, Lagavulin 16)
Porównanie trzech potworów z Islay (Laphroaig 10 CS, Lagavulin 12 CS, Octomore 7.1)
Do rzeczy
A teraz zajmijmy się w końcu RISem, bo się przeterminuje od tego pisania 😉
Na etykiecie The Gravedigger Laphroaig BA, możemy przeczytać:
„Mroczny i czarny Russian Imperial Stout – król wszystkich piw. Niezwykle kompleksowy trunek oferujący aromat złożony z czekolady, świeżo palonej kawy oraz wyciszonej nuty szlachetnego alkoholu. Likierowa słodycz i pełnia zostały w nim obudowane mocną w cyfrach, ale przyjemną w ustach goryczką”
The Gravedigger Laphroaig BA
Russian Imperial Stout
Browar Brokreacja
Ekstrakt: 24° Plato
Objętość alkoholu: 10,3%
Składniki: woda, słody: Pale Ale, Monachijski typ II, Chocolate Rye, Chocolate Wheat, Carafa Special typ III, chmiel: Warrior, drożdże: Safale US-05.
Piwo niepasteryzowane, niefiltrowane.
Termin przydatności do spożycia: 22.05.2021
Termin degustacji: 6.07.2020
Zapach z butelki: spalone siano, gorzka czekolada, wędzone śliwki
Kolor: ciemnobrązowy, ciemnobeżowa piana szybko zredukowała się do pierścienia
Notka smakowa
Zapach: kakao, dojrzałe brzoskwinie, kompot z suszu owocowego, nadpalone drewno, lubczyk, szprotki wędzone, Brownie, marynowane liście winogron, liść laurowy, karmel, miód gryczany, trochę dymu. Szczerze powiem, że po beczkach po Laphroaig spodziewałem się więcej dymu.
Smak: rewelacja! Tutaj dymu jest o wiele więcej. Czuć Laphroaigowość. Ten fantastyczny, surowy, mineralno-szpitalny dym, choć nie jest on dominujący, a robi tylko za tło. Gorzka czekolada, wanilia, mocno przypalony karmel, sos sojowy, suszone śliwki, anyż, drewno, sherry PX, żywica drzewa iglastego, rozmaryn, goździki, figi gotowane w wytrawnym winie.
Goryczka 4/5
Finisz: bardzo przyjemny, goryczkowy. Susz owocowy, pestki moreli, kakao, wanilia, karmel, lukrecja, popiół z pieczonych ziemniaków z ogniska, pieczone jabłka
Podsumowanie: genialne piwo. Odrobina słodyczy, sporo przyjemnej goryczki, trochę wędzonych klimatów świetnie uzupełnia całość. Myślałem, że piwo to będzie znacznie bardziej dymne. Może gdyby słód jęczmienny był wędzony torfowym dymem (jak to było np. w przypadku Łychy Zbycha z browaru Waszczukowe), to zabieg ten zapewne bardziej podkreśliłby charakter destylarni Laphroaig. Jednak to nie piwo miało podkreślać charakter whisky, tylko beczka po whisky podkreśliła charakter piwa.
Wyszło doskonale
Gorąco polecam
Muszę porównać obie wersje: Bowmore BA kontra Laphroaig BA
Więcej zdjęć tutaj
One thought on “The Gravedigger Laphroaig BA – recenzja piwa”