Bruichladdich 10, 1985
Czas przekonać się, czy dużo mnie ominęło, jeśli chodzi o Bruichladdich. Z tego, co wiem, w latach 80. XX w. destylarnia ta, nie licząc okolicznych mieszkańców wyspy, raczej nie cieszyła się zbytnią popularnością wśród miłośników whisky. Ostatnio, jednak, sytuacja dynamicznie się zmienia – nadmienię o tym w zakończeniu. Natomiast teraz zapraszam na spotkanie z wypustem sprzed czasów, kiedy w Bruichladdich powstawały dymne potwory. Przed nami Bruichladdich 10, 1985 rok destylacji.
Zdj. Ryszard Walus
Mamy tu whisky powstałą bez udziału torfu, która zabutelkowana została w niespotykanej dzisiaj mocy, jak na tę gorzelnię. Konia z rzędem temu, kto dziś znajdzie aktualną edycję whisky Bruichladdich w mocy zaledwie 40%.
Sprawdzam
Bruichladdich 10
Bruichladdich, w wolnym tłumaczeniu, znaczy: „łagodne wzniesienie nad brzegiem morza”
Destylowana w roku 1985
Butelkowana w roku 1995
Single Malt Scotch Whisky
Region: Islay
10 lat
40% objętości alkoholu
Nietorfowa
Kolor: bursztyn-1
Zapach: kwiat koniczyny, świeżo skoszona trawa, wanilia, suche drewno, cukier puder, biała czekolada, brandy, rodzynki, zielone jabłko. W blind tastingu, obstawiałbym whisky kanadyjską… i to taką, w której oprócz zboża, w procesie produkcji wykorzystywano destylaty z winogron. Alkohol świetnie ukryty, a sam aromat bardzo przyjemny, choć jak dla mnie, zbyt łagodny. 21/25
Smak: trochę, jak średniej jasności blendy dzisiaj, albo kiepskie single malty – Bushmills 10, Glenfiddich 12, czy coś w tym stylu. Karmel, jabłka, winogrona, mleczna czekolada, płatki owsiane, kukurydza. Naprawdę, nic ciekawego. 18/25
Finisz: czekolada, karmel, zboże, drewno, zioła, brzoskwinie, zielone jabłko. 18/25
Balans: słaba, rozwodniona, nijaka. Nie dziwię się, że w tamtych czasach – ok. 40 lat temu, destylarnia Bruichladdich nie miała zbyt dobrej renomy wśród miłośników whisky słodowej. Z drugiej strony, jak wspomniałem we wstępie, to właśnie whisky z tej destylarni cieszyła się dużą popularnością wśród lokalnych mieszkańców wyspy. Dziś, mimo że sam też mieszkam na wyspie (co prawda, trochę innej, w innym kraju 😉), muszę stwierdzić, że nie popieram entuzjazmu mieszkańców Islay. Ta whisky, to nie mój profil smakowy, nie moje klimaty. 19/25
Ogólnie: 75/100
Inne opinie
whiskybase: 82,52/100 w oparciu o opinie 27 osób
Podsumowanie
Powoli zaczyna do mnie docierać, że nic w tym świecie nie trwa wiecznie. Niegdyś Bruichladdich nie była zbyt popularna, żeby nie powiedzieć: omijana szerokim łukiem, natomiast Bowmore cieszyła się taką reputacją, że nawet do dziś niektórzy obrażają się, gdy ktoś krytykuje jej „podstawki”. Swoją drogą… być może gdyby Jim McEwan nie odchodził z Bowmore, to może do dziś mielibyśmy smaczne whisky z tej destylarni. Ja jednak się cieszę z obrotu spraw i decyzji wspomnianego master distillera. W końcu to przede wszystkim dzięki niemu mamy dziś Port Charlotte i Octomore.
No cóż… czasy się zmieniają, destylarnie się zmieniają, whisky się zmienia.
Gdyby ta whisky, którą właśnie opisałem, była pierwszą od Bruichladdich, chyba nigdy więcej nie chciałbym słyszeć o tej destylarni. Jednak cała ta metamorfoza, jaką ta gorzelnia przez te dziesięciolecia przeszła, spowodowała, że chętnie sięgam po inne jej wypusty.
Więcej zdjęć tutaj