Glengoyne 10 years old – recenzja whisky

Glengoyne 10

Jakie destylarnie przychodzą Wam do głowy, gdy mówimy o whisky leżakowanych w beczkach po sherry? Chyba większość z nas, od razu ma przed oczami takie butelki, jak GlenDronach, Aberlour, Glenfarclas, a kiedyś, może Macallan. Jednak dzisiaj zajmiemy się niewielką destylarnią leżącą na pograniczu regionów Highland i Lowland: Glengoyne. Na pierwsze spotkanie idzie Glengoyne 10, gdzie destylaty leżakowały w beczkach po sherry – zarówno z amerykańskiego, jak i europejskiego dębu, oraz w beczkach po bourbonie.

Od razu powinienem się przyznać, że whisky wyłącznie z beczek po sherry nie należą do moich ulubionych i bardzo się dziwię – wprost nie potrafię zrozumieć, dlaczego beczki po bourbonie często traktowane są trochę „po macoszemu”. Z drugiej jednak strony, właśnie te beczki (ex-bourbon) uwielbiane są przez wielbicieli kraftowych (i nie tylko) piw. Na przykład, wśród miłośników whisky, wiele osób nie może się nadziwić Kopyrowi, który po spróbowaniu wymrażanego Barley Wine’a z beczki po koniaku, stwierdził, że gdyby była to beczka po bourbonie, to byłby dopiero sztos… a nie jakaś tam beczka po koniaku 😅

Różne punkty widzenia

Mój ulubiony wideoblogger, Ralfy, w jednym z odcinków wspomniał, że w produkcji whisky, beczki po koniaku należą zarówno do najbardziej cenionych, jak i najdroższych rodzajów beczek, w których mogą dojrzewać destylaty. A teraz weźmy pod uwagę fakt, że baryłki, typu ex-bourbon są najtańsze ze wszystkich rodzajów drewnianych beczek, których można użyć do leżakowania alkoholi. I jak tu wszystkim dogodzić?

No dobra, ale wróćmy do naszej Glengoyne.

Mamy tutaj dziesięcioletnią whisky, butelkowaną w mocy 40%, czyli możemy założyć, że przeprowadzony był proces filtracji na zimno. Ale i to nie jest aż tak oczywiste. Po dodaniu wody, lub schłodzeniu, rzeczywiście pojawia się mgiełka, świadcząca o tym, że proces ten, jeśli faktycznie miał miejsce, to nie pozbawił destylatu resztek wytrącających się cząsteczek tłuszczu i tym podobnych elementów. Zazwyczaj podczas filtracji na zimno, cząsteczki te są wyizolowane i usuwane, przez co płyn pozostaje niemal całkowicie klarowny, nawet po poddaniu bardzo niskiej temperaturze.

Nasza whisky, jednak zachowuje się troszeczkę inaczej. Być może była filtrowana, jednak nie tak dokładnie, nie tak agresywnie, jak to bywa na przykład w whisky, typu blended. Kolejny plus, o którym od razu chciałem wspomnieć, to naturalny kolor. Lubię, jak whisky butelkowana jest właśnie w ten sposób. Przecież komu by się chciało porównywać, czy dwa wypusty tego single malta mają taki sam kolor, skoro butelki i tak są sprzedawane w metalowych tubach?

Glengoyne 10

Glengoyne znaczy „Dolina Dzikich Gęsi”

Single Malt Scotch Whisky

Region: Highland

Objętość alkoholu: 40%

Brak danych odnośnie filtracji na zimno

Whisky nietorfowa

Leżakowana w beczkach first-fill sherry z dębu amerykańskiego 15%, first-fill sherry z dębu europejskiego 15% i 70% refill casks zarówno ex-sherry, jak i ex-bourbon

Kolor: bursztyn -1, naturalny

Notka smakowa

Zapach: ciekawy, bardzo przyjemny i dość słodki, z wyraźnie wyczuwalnym wpływem beczek po sherry. Toffi, imbir, kajmak, białe, półwytrawne wino, nasiona kolendry, kardamon, suszone morele, figi, dojrzałe brzoskwinie, marcepan, budyń waniliowy z sokiem wiśniowym, kakao. Alkohol nieźle ukryty. 22/25

Smak: wyrazisty, przyjemny i zaskakująco intensywny, jak na whisky butelkowaną zaledwie w 40% alkoholu. Powidła śliwkowe, kardamon, imbir, anyż, kakao, wanilia, toffi, gruszki, migdały, słony karmel, czerwony, aromatyczny pieprz, krówka, pączek z nadzieniem różanym i lukrem. Poza tym, pojawia się delikatna goryczka, wcześniej niewyczuwalna. Całość jest tak dobrze ułożona, że aż boję się myśleć, jak smakuje 18-letnia wersja tej whisky. 22/25

Finisz: wiedziałem, że tutaj nie zaszalejemy, ale i tak jest przyjemnie. Suszone śliwki, dojrzałe banany, gorzka pomarańcza, kakao, lukrecja, melisa, kolendra, anyż. Mógłby być nieco dłuższy. 20/25

Balans: z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to jedna z ciekawszych nietorfowych ogólnodostępnych „podstawek”, z jakimi ostatnio miałem do czynienia. Powiem więcej: gdybym prowadził statystykę najlepszych whisky w mocy 40%, to mielibyśmy do czynienia z „top 5” z tej listy. Rewelacja. 22,5/25

Ogólnie: 86,5/100

Inne opinie

Ralfy (2019): 89/100

whiskyfun (2008): 78/100

whiskybase: 80,23/100 w oparciu o opinie 282 osób

Podsumowanie

Swego czasu, widywałem tę whisky w Świnoujściu, w jednym z marketów. Kosztowała 130 zł. Kiedy już zdecydowałem się na zakup, okazało się, że ktoś mnie ubiegł i butelka była już nie do dostania. Jednak ku mojej wielkiej uciesze, spotkałem ją w jednej z miejscowości na wyspie Wolin, a cena nie pozwoliła mi zostawić jej w sklepie.

Panie i Panowie: 85 zł za tę whisky, to więcej, niż dobra oferta. Gorąco, gorąco polecam!

Więcej zdjęć tutaj

Whisky Reset na Facebooku

7 thoughts on “Glengoyne 10 years old – recenzja whisky

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.