Śliwowica 60%, domowy destylat – recenzja

Śliwowica 60%

Przeglądając swój barek, doszedłem do nieodpartego wniosku, że nadszedł już czas, żeby zacząć nową kategorię alkoholi na blogu. „Czyste destylaty” – będą to nie tylko destylaty domowe, ale też tzw. White Dog, czyli często przeznaczone do sprzedaży destylaty nieleżakowane, produkowane przez gorzelnie whisky. Jednak na pierwszy ogień pójdzie destylat wyprodukowany w domu, na własne potrzeby przez mojego Kolegę: Wojciecha Kolińskiego. Śliwowica 60%.

Śliwowica to specjalność okolic Łącka i wiąże się z przekazywaną z pokolenia na pokolenie recepturą. Ja postanowiłem moje hobby przenieść na wyższy poziom. Zaczynałem od nalewek, miodów pitnych i win, a teraz pora zacząć przygodę z destylatami.

Śliwowica mojej receptury oparta jest na śliwkach suszonych, z tego względu, że robiłem ją w miesiącu odległym od zbiorów świeżych śliwek. Straciła może oryginalność, ale zyskała nowe nuty zapachowe. Proces fermentacji zacieru z drożdżami gorzelniczymi trwał 2 tygodnie. Po tym czasie zacier został przefiltrowany i zlany znad osadu. Następnie całość została poddana podwójnej destylacji w miedzianym alembiku i na koniec leżakowana 6 miesięcy z wiórkami dębowymi.

Oczywiście beczka byłaby właściwszym wyborem, ale wiórki dębowe dają również dobry efekt i kosztują znacznie mniej, tym bardziej, że robi się to czysto hobbystycznie, jedynie na własne potrzeby. Jest to moja pierwsza śliwowica i jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego”

Wojciech Koliński

Do tej pory opisałem na blogu 3 śliwowice – Łącką, Podbeskidzką i Żmiącką. Teraz na tapet poszła… „Świnoujska” 😁 Ciekawe, czy podzielę entuzjazm kolegi, bo szczerze przyznam, że znając inne jego produkty (m. in. miody pitne), oczekiwania mam wysokie.

Śliwowica 60%

60% objętości alkoholu

Podwójnie destylowana w miedzianym alembiku

Leżakowana 6 miesięcy z płatkami dębowymi

Kolor: bursztyn, naturalny

Notka smakowa

Zapach: suszone i świeże śliwki, jasny, delikatny karmel, miód, suszone morele, pieczone jabłka, goździki, szałwia, melisa, drewno (faktycznie czuć, jakby beczkę). Alkohol nie najlepiej ukryty, ale nie jest źle, zwłaszcza, gdy się weźmie pod uwagę jego objętość. 20/25

Smak: dużo przyjemniejszy niż aromat. Karmel, suszone śliwki, orzechy włoskie, gorzka czekolada, cappuccino, toffi, miód gryczany, rodzynki, szarlotka, wanilia, czarny pieprz, kardamon, drewno. Alkohol lepiej zamaskowany niż w zapachu. 22/25

Finisz: długi i rozgrzewający. Imbir, gorzka czekolada, powidła śliwkowe, rodzynki, suszona żurawina, toffi, karmel. 21/25

Balans: jak na pierwszą wydestylowaną śliwowicę, doskonała. Gdyby była to piąta, lub dziesiąta edycja, byłaby świetna, a gdyby była produkowana masowo, miałaby stałe miejsce w moim barku (tak, jak ma Ardbeg Ten, Bunnahabhain 12, czy Laphroaig 10). Jest to jednak tylko hobby, zabawa, do której Wojtek naprawdę podszedł bardzo poważnie i profesjonalnie. Świetnie zbalansowana śliwowica. Jest dość sporo słodyczy, wyczuwalna śliwka, trochę cierpkości i kwasowość, która przyjemnie się tu komponuje. 22,5/25

Ogólnie: 85,5/100

Brawo Wojtek! Świetna robota. Teraz przyszedł czas na gin i rum. Nie mogę się doczekać.

Więcej zdjęć tutaj

Whisky Reset na Facebooku

One thought on “Śliwowica 60%, domowy destylat – recenzja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.