Mezcal Gusana Rojo
Niektórzy tak mają, że nie usiedzą w miejscu. Coś ich nosi i po prostu muszą gdzieś pojechać. Do takich osób z pewnością należy Kasia – moja koleżanka z pracy. W listopadzie 2019 roku wybrała się na wycieczkę do Meksyku.


Tak się złożyło, że Kasia przywiozła mi ciekawą pamiątkę. Dwie miniaturki Mezcalu – narodowego produktu Meksyku.

Dziś spróbuję pierwszego z nich, Mezcal Gusana Rojo

Co to jest Mezcal?
Mezcal, podobnie, jak tequila, powstaje z agawy. Główna różnica między tymi trunkami polega na tym, że produktem bazowym tequili musi być sok z niebieskiej agawy (przynajmniej w 51%), natomiast sam mezcal może powstać z jakiegokolwiek gatunku agawy, a używa się całej rośliny, razem z rdzeniem. Przypomina to trochę proces powstawania whisky. Żeby trunek mógł nosić nazwę whisky, produktem bazowym musi być zboże (kukurydza, jęczmień, żyto, czy nawet proso), jednak żeby powstała whisky, typu single malt, użyć należy wyłącznie słodowanego jęczmienia.
Tych różnic jest, oczywiście dużo więcej, jednak przytaczam ten przykład, żeby uwydatnić pewien fakt. Tak samo, jak każdego single malta możemy nazwać whisky, tak każdą tequilę możemy nazwać mezcalem, jednak nie każdy mezcal to tequila, podobnie, jak nie każda whisky to single malt.
Dziś do kieliszka trafia Mezcal Gusana Rojo z piękną larwą w środku.
Na początku myślałem, że to jakiś robak, jednak po małym researchu, odkryłem, że to larwa ćmy żyjącej właśnie na agawie.
Mezcal Gusana Rojo
Mezcal Artesanal
Gusana Rojo znaczy „Czerwony Robak”
100% Agawy Espadin
Objętość alkoholu: 38%
Dwukrotna destylacja
Leżakowany 2 miesiące w beczkach z białego amerykańskiego dębu

Kolor: minimalnie ciemniejszy od wody. Jakby Żubrówka zmieszana z wodą w proporcjach 25% Żubrówki/75% wody. W płynie pływają drobinki… czegoś… chyba pochodzą od larwy umieszczonej w buteleczce.
Notka smakowa
Zapach: spalone kable, przepalony silniczek elektryczny, wędzona słonina, oscypek, majeranek, agawa, słony karmel, dym z dogasającego ogniska, spalone siano, suszone morele, suszona żurawina. Alkohol dobrze ukryty. Domyślam się, że notka sprawia wrażenie, jakby degustacja stanowiła tortury, jednak zapewniam, że aromat jest nie tylko specyficzny, ale i całkiem przyjemny. 21/25
Smak: węgiel, grillowany ananas, pieczona papryka, karmel, jagody, owoc czarnego bzu, dym, czarna porzeczka, pieczone jabłka w ognisku, o których ktoś zapomniał przynajmniej na dwie godziny, smażony banan z polewą karmelową, pestki moreli, seler naciowy, sos sojowy, rukola, kakao. Potem pojawia się przyjemna słodycz połączona z kandyzowanym imbirem. 22/25
Finisz: pieczony korzeń selera, melasa, lukrecja, czarna porzeczka, migdały, karmel, suszone śliwki. Średnio długi. 21/25
Balans: po pierwszym przyłożeniu nosa do kieliszka, pomyślałem: „Teraz będzie się działo! Zapach jakoś przeżyję, ale nie jestem tego samego pewien, jeśli chodzi o smak”. Potem powoli się oswajałem, a widok robala obserwującego mnie zza szkła miniaturki tylko tę ciekawość podsycał. W końcu spróbowałem i jestem bardzo zadowolony. 21/25
Ogólnie: 85/100
Cena: ok 100 zł za 0,7
Podsumowanie
To mój pierwszy Mezcal w życiu (nie licząc tequili). Zdecydowanie ciekawszy niż wszystkie tequile, jakie do tej pory próbowałem. Z drugiej strony, tych ostatnich też nie było za dużo.
Najbardziej zaskakuje mnie ten dym. Gdybym miał do czegoś to porównać – do jakiejś popularnej whisky, to ilość dymu przypomina mi destylarnie Caol Ila lub Talisker. Oczywiście nie jest to torfowy dym, jednak bardzo wyraźnie go czuć. Więcej na temat tego, skąd to się wzięło, napiszę przy okazji publikacji recenzji drugiej miniaturki.
Dla odważnych, polecam. Ale robala zostawię sobie na później. W końcu i tak go zjem, obiecuję 😁

Więcej zdjęć tutaj
2 thoughts on “Mezcal Gusana Rojo – recenzja meksykańskiego trunku”