Benromach Peat Smoke 2006 (B. 2016) – recenzja whisky

Benromach Peat Smoke 2006

Benromach Peat Smoke nie posiada deklaracji wieku. Whisky ta butelkowana jest rocznikowo. Tym razem mamy edycję destylowaną w roku 2006. Jako, że istnieją dwie edycje Peat Smoke z tego rocznika, zaznaczę tylko, że zabutelkowanie tej edycji nastąpiło w roku 2016.

Poszczególne wypusty różnią się nie tylko wiekiem, ale i zawartością torfowego dymu. Zawsze jest go bardzo dużo, a liczba cząsteczek związków fenoli w słodzie waha się mniej więcej między 45 a 70.

Jeśli chodzi o opisywaną dziś whisky, różne źródła podają 62, lub 67 PPM. Warto wziąć pod uwagę fakt, że Lagavulin zawiera 35 PPM, Laphroaig 40, a Ardbeg 45-55, a są to najbardziej znane i popularne peat monstery. Natomiast Benromach Peat Smoke, zawiera ponad 60 PPM, więc ten dym powinien być naprawdę bardzo wyrazisty i dominujący.

Warto też wspomnieć o jednym wspólnym mianowniku wszystkich edycji tej whisky. Otóż w każdym ich wydaniu, destylarnia używa wyłącznie beczek po bourbonie pierwszego napełnienia, whisky nie są filtrowane na zimno i nie używa się sztucznego karmelu.

Benromach Peat Smoke 2006

Benromach znaczy „Porośnięta, rozłożysta góra”

Single Malt Scotch Whisky

Region: Speyside

Data destylacji: 2006

Data zabutelkowania: 2016

46% objętości alkoholu

Whisky niefiltrowana na zimno

Mocno torfowa, ok. 62-67 PPM

Leżakowana w beczkach po bourbonie pierwszego napełnienia

Kolor: bursztyn -2

Notka smakowa

Zapach: na początku, dość mocno alkoholowy. Z czasem, pojawia się bourbonowa wanilia, marcepan, budyń waniliowy, mleczna czekolada, kalafonia, rodzynki, szałwia, estragon, czarna herbata i dym. Jednak dym wcale nie wysuwa się na pierwszy plan, pomimo deklarowanej ilości ponad 60 cząsteczek związków fenoli na milion (PPM) w słodzie. Torfowy dym jest wyrazisty i przyjemny, lecz nie przytłaczający, nie dominuje. 21/25

Smak: czuć, że nie jest to whisky z Islay. Według mnie, whisky ta stanowczo odbiega, nie dorównuje nawet tym podstawowym, popularnym maltom z Islay (no, może poza Bowmore 😉). Aż trudno uwierzyć, że mamy tu 46% objętości alkoholu. Whisky jest wodnista, mało wyrazista i trochę nijaka. Karmel, toffi, drewno, dym, wosk, żywica drzewa owocowego, odrobina cytrusów, tanie lizaki owocowe, ciasteczka maślane, rodzynki. Poza tym, sam alkohol też nie jest zbyt dobrze ukryty. 20/25

Finisz: popiół, karmel, dym, suszone śliwki, orzechy włoskie, prażone migdały. Długi i przyjemny. 22/25

Balans: nie znam zbyt wielu wypustów tej destylarni, ale te, które próbowałem, zawsze dobrze wspominam. Jednak tej dzisiejszej edycji, niestety zbyt dobrze wspomniał nie będę. Nie wiem, gdzie podziało się to niby 67 PPM. Może inne roczniki będą bardziej udane. 19/25

Ogólnie: 82/100

Inne opinie

whiskybase: 82,44/100 w oparciu o opinie 112 osób

Cena: ok. 200 zł

Podsumowanie

Niezbyt podeszła mi ta whisky. Sam nie wiem dlaczego, bo lubię dym i przepadam za first-fillami po bourbonie. Po prostu coś mi w niej nie podeszło, ale z ciekawości sięgnę po inne edycje rocznikowe, jeśli będę miał okazję.

Więcej zdjęć tutaj

Whisky Reset na Facebooku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.