Degustacja The Balvenie część I – relacja z wydarzenia

Degustacja The Balvenie

W środę, 16.12.2020 roku na platformie Youtube odbyła się degustacja The Balvenie. Z odpowiednim wyprzedzeniem, uczestnicy otrzymali przepięknie zapakowany zestaw sampli z uroczym miniaturowym kieliszkiem, typu glencairn. Całość robi niemałe wrażenie.

Jeszcze większe wrażenie robi Ekipa, jaka pojawiła się na degustacji. 37 osób związanych na różne sposoby z branżą – blogerzy, redaktorzy, administratorzy grup… a zresztą, zobaczcie sami:

Whiskyella, Kiss Me Whisky, Loża Dżentelmenów, Kozak Whisky Blog, Tomasz Miler, WhiskyPops, Pokochaj Whisky, Whisky My Life, pijewhisky.pl, Whisky By Night, Z Innej Beczki, lubiewhisky.pl, Luk Loves Whisky, Polish My Whisky, Whisky Hooligans, stanowski.it, czy Jak Pić Whisky.

Ponadto pojawił się redaktor naczelny Aqua Vitae, a także administratorzy fejsbukowych grup Balvenie Fan Club POLAND, Whisky Newsletter, czy GlenfiddichFanPL, brand ambasador Tullamore D.E.W. oraz przedstawiciel Whisky Team, żeby wymienić tylko niektórych.

Spotkanie poprowadzili Gemma Paterson – globalna brand-ambasadorka The Balvenie i Kuba Magnuszewski – polski ambasador Glenfiddich oraz innych marek William Grant & Sons.

Większość prowadzona była w języku angielskim, choć oczywiście można było liczyć na Kubę w roli tłumacza. Podczas degustacji, można było zadawać pytania w formie komentarzy, na które w miarę możliwości prowadzący starali się odpowiadać na bieżąco, jednak pytań tych było dość sporo i na większość z nich przyszedł czas już po degustacji. Wtedy to większość z nas spotkała się „na żywo” na platformie Zoom, gdzie można było włączyć kamerki, mikrofon i zobaczyć się ze znajomymi, no i oczywiście zadawać mniej, lub bardziej podchwytliwe pytania prowadzącym 😉

Dzień dobry

Gemma od razu zdobyła serca uczestniczek i uczestników uśmiechem i polskim przywitaniem „dzień dobry” i szybko przyznała się do tego, że troszeczkę rozumie polski. Kuba Magnuszewski prowadził spotkanie z Domu Whisky w Warszawie, a Gemma Paterson z samej destylarni Balvenie (spójrzcie tylko co tam się dzieje na półkach :-D).

Na początku, Gemma opowiedziała nam ciekawą historię: miejsce, w którym właśnie przebywała, było kiedyś biurem menadżera destylarni. Około 30 lat temu było tam widać długą kolejkę pracowników destylarni stojących za drzwiami z samego rana. Każdy jeden pracownik Balvenie musiał tu czekać na spotkanie z menadżerem. Każdy dostawał kubek kiedy dotarł na początek kolejki. Ten kubek napełniany był świeżym destylatem (new make), który sobie najzwyczajniej w świecie wypijali zanim zaczęli pracę :-O.

Bez choćby grymasu niezadowolenia, pani prowadząca poinformowała nas, że praktyka taka nie ma już (niestety) miejsca, ale wyraźnie zaznaczyła, że pomieszczenie, z którego prowadziła degustację wiąże się z ciekawą historią i spuścizną. I choć od marca 2020 miejsce to nie tętni już życiem z powodu braku odwiedzających, przyjemną odskocznią było zgromadzenie tych kilkudziesięciu osób chociażby w ten wirtualny sposób, by spróbować i porozmawiać znowu o whisky.

Temat przewodni: TORF

Przez jeden tydzień w roku, w destylarni Balvenie produkowana jest whisky torfowa. Wtedy to według zapewnień Gemmy, cała okolica pachnie dymem i ogniskiem. The Balvenie The Week of Peat, to część tzw. Balvenie Stories, która pokazuje kunszt destylarni i podkreśla jej nieprzerwaną chęć eksperymentowania.

Z prezentacji dowiedzieliśmy się między innymi, że w destylarni około 15% jęczmienia słoduje się na miejscu. Choć każdy by chciał, żeby całość słodowanego jęczmienia powstawała na miejscu – w destylarni, to przy tych ilościach nie jest to możliwe. Mówimy tu bowiem o 50 tonach jęczmienia, jeśli chodzi o dzienną produkcję!

Na Farmie należącej do gorzelni, uprawia się około 400 ton jęczmienia w skali roku. Resztę destylarnia kupuje od firm zewnętrznych. Jednak każdy batch zawiera 15% uprawianego i słodowanego na miejscu zboża.

Oprócz tego, za każdym razem gdy w destylarni suszy się jęczmień, przez mieleniem i zacieraniem, używa się odrobiny torfowego dymu, jednak ilości są tak niewielkie, że poziom PPM w końcowym produkcie, jakim jest whisky w butelce, jest równy zeru.

Następnie przeszliśmy do degustacji.

  1. The Balvenie 15 Bourbon Cask.

Whisky, która jest dobrym wprowadzeniem do tego, co oferuje nam destylarnia. Poznajemy dzięki temu ogólny profil powstających tam trunków. Jest to single cask w mocy beczki, specjalnie wybierany i ręcznie nalewany przez pracowników. Moc tej whisky to 59,2% alk. obj.

New Make, od którego wszystko się zaczyna jest bardzo słodki, biszkoptowy, słodowy. Natomiast po tych 15 latach spędzonych w beczkach po bourbonie, nabiera charakterystycznych, miodowo-waniliowych nut.

Podczas degustowania tej whisky, Gemma zaprosiła nas na film… i to nie byle jaki film. Rok w destylarni The Balvenie – podróż po różnych budynkach gorzelni przez 4 pory roku.

W międzyczasie Prowadząca odpowiadała na pytania, jakie mieliśmy możliwość zadawać w komentarzach. Dowiedzieliśmy się m.in. z jakich amerykańskich destylarni pochodzą beczki używane w The Balvenie. Jim Beam, Wild Turkey, Heaven Hill, Four Roses, BuffaloTrace, czy Jack Daniel’s.

Dowiedzieliśmy się także, że Master Distiller David Stewart niedawno obchodził 58. rocznicę pracy w destylarni Balvenie, co czyni go najdłużej działającym na tym stanowisku pracownikiem w całej Szkocji. Dołączył do zespołu w 1962 roku i od tego czasu przeszedł przez wiele etapów, począwszy od praktykanta, aż do głównego Master Distillera. W 1974 roku, w wieku zaledwie 29 lat, David Stewart został Master Blenderem. W roku 2016 za zasługi i dokonania w świecie whisky został uhonorowany Orderem Imperium Brytyjskiego przez samą Królową Elżbietę II.

Najciekawsze jest to, że pomimo tylu sukcesów i zaszczytów, David Stewart pozostał bardzo skromnym i pokornym człowiekiem, co od razu daje się zauważyć, kiedy ktoś znajdzie się w jego towarzystwie (sam nie sprawdzałem – wierzę pani Paterson na słowo ;-))

Kolejne osiąnięcia

Nie sposób nie wspomnieć chociażby o niektórych osiągnięciach rzeczonego jegomościa. Biorąc pod uwagę ogrom czasu spędzonego w pracy w destylarni, można policzyć, że miał współudział w powstawaniu whisky, których czas leżakowania przekroczył 100 lat! Zaraz wyjaśnię dlaczego można tak powiedzieć.

Kiedy zaczął pracę, opiekował się beczkami w Balvenie. Już wtedy w magazynach destylarni znajdowały się destylaty dojrzewające od lat 20. XX wieku! I tak przechodząc przez lata trzydzieste, czterdzieste… aż do świeżo zalanych beczek w bieżącym (2020) roku.

Pierwszą 50-letnią whisky, Stuart zabutelkował w roku 1987 (rok destylacji 1937). Statystyki jednoznacznie pokazują, że Malt Master destylarni pracował nad zatrważającą liczbą niemalże pół miliona beczek w Balvenie.

Potem przeszliśmy do drugiego sampelka.

  1. The Balvenie 15 Sherry Cask

Typowa sherry-bomba. Kolejny single cask. Zazwyczaj 15-letnie edycje Single Barrel Sherry Cask butelkowane są w mocy 47,8%, lecz tym razem mamy edycję w mocy beczki, na poziomie 61,9% ABV. Bardzo intensywna, owocowo-przyprawowa edycja.

Beczki po sherry używane w Balvenie to przeważnie sherry oloroso z dwóch bodeg w Hiszpanii: Miguel Martin i Gonzalez Byass.

Ian McDonald – to kolejne nazwisko, którego nie wolno nam przeoczyć, gdy mówimy o Balvenie. Jest powszechnie uznawany za najlepszego „gawędziarza”, z jakim można się zetknąć, a opowiadane przez niego historie niezwykle zapadają w pamięć. Dołączył do tej destylarni w 1969 roku w wieku zaledwie 15 lat! Od dziecka marzył o tym, żeby zostać bednarzem. W latach 60. XX wieku, w Dufftown były trzy zakłady bednarskie, w których powstawały drewniane beczki, w których leżakują destylaty. Ian McDonald jak tylko ukończył 15 lat, od razu zapukał do drzwi destylarni Balvenie i zapytał o pracę.

Kilka tygodni później…

Kilka tygodni później Ian został telefonicznie zaproszony do współpracy. Rok przyuczenia do zawodu i w 1970 roku zaczął praktyki jako bednarz. 4 lata później ukończył praktyki i został oficjalnie pracownikiem destylarni, jako bednarz. W tym samym roku, David Stewart przejął obowiązki Master Blendera. Przez wiele dekad, obaj pracują razem i wkładają serce w to, by zarówno same beczki, jak i dojrzewające w nich destylaty były najwyższej jakości.

W roku 2019, Ian McDonald obchodził 50. rocznicę pracy w destylarni. W tym czasie złożył ponad 250 tysięcy beczek (zarówno w Balvenie, jak i Glenfiddich). Dziś, firma posiada w swoich magazynach prawie milion beczek, więc Ian lubi żartować, że jedna czwarta z tych beczek należą do niego. Warto również wspomnieć, że pan McDonald jest dla pracowników destylarni nie tylko bednarzem, ale i mentorem, nauczycielem.

W 2009 roku, Ian udał się w podróż do Jerez w Hiszpanii. Do jednej z bodeg zaangażowanych we współpracę bodeg z destylarnią The Balvenie. Spędził tam miesiąc, pracując przy produkcji beczek, które później miały trafić do destylarni. Pracował ramię w ramię z bednarzami w Jerez. On uczył się od nich, a oni od niego. Ta wymiana informacji i wiedzy zaowocowała nawiązaniem trwałej współpracy, która trwa do dziś.

Potem przeszliśmy do pierwszej whisky torfowej na degustacji.

[koniec części pierwszej – druga część TUTAJ]

8 thoughts on “Degustacja The Balvenie część I – relacja z wydarzenia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.