Bunnahabhain 18
Od kiedy po raz pierwszy spróbowałem 12-letnią, podstawową edycję tej whisky, od razu wiedziałem, że zaprzyjaźnimy się z tą destylarnią. Do tej pory miałem możliwość spróbowania kilku różnych „Buń” – butelkowanych zarówno przez destylarnię, jak i niezależnych bottlerów. Dziś w końcu przyszła kolej na Bunnahabhain 18.
Zdj. Adrian Bera
Na rozgrzewkę, lub jak kto woli – do kalibracji użyłem dwunastki. Już czuję, że to będzie bardzo przyjemna degustacja.
Bunnahabhain 18
Bunnahabhain znaczy „Ujście Rzeki”
Single Malt Scotch Whisky
Region: Islay
18 lat
46,3% alkoholu
Minimalnie torfowa, ok 3 PPM
Leżakowana w beczkach po bourbonie i po sherry
Niefiltrowana na zimno
Kolor: bursztyn +2, z wyraźnym akcentem sherry
Notka smakowa
Zapach: sherry, wanilia, kolorowy, aromatyczny pieprz, karmel, budyń czekoladowy, kajmak, cukier puder, mleczna czekolada, toffi, rodzynki, sól, suszona żurawina, aronia, marcepan, lakier do parkietu. Piękny, słodko-sherrowy aromat, trochę poszedł w innym kierunku, niż w 12-letniej edycji. Tutaj jest bardziej słodko, z wyrazistymi akcentami czekolady, ale i delikatną nutą soli. 22/25
Smak: czekolada nadziewana toffi, goździki, suszone śliwki, prażone migdały, syrop klonowy, cukier muscovado, cynamon, suszone daktyle, kakao, sherry cream (PX + oloroso), Nutella – rewelacja! 23/25
Finisz: sherry oloroso, drewno, karmel, goryczka, gorzka czekolada, anyż, popiół, migdały, kandyzowane wiśnie i dopiero tutaj pojawia się odrobina torfowego dymu. 22,5/25
Balans: piękna, subtelna, wielowarstwowa whisky. Cieszę się, że nie ma niespodzianki – jest dokładnie taka, jak myślałem. Świetna, jednak biorąc pod uwagę cenę, nie jestem pewien czy bym się zdecydował na kupno całej butelki, zwłaszcza, że za jej równowartość mógłbym mieć co najmniej 3 butelki dwunastoletniej odsłony, którą bardzo lubię. Jest między nimi dość spora różnica, ale nie ma przepaści. 22,5/25
Ogólnie: 89,5/100
Inne opinie
Cena: ok. 550 zł
Podsumowanie
Rewelacyjna whisky, z wyrazistym wpływem beczek po sherry, które jednak nie dominują, tylko doskonale podkreślają destylat. Nie potraktowałbym jej, jako daily-dram. Raczej, jako wyjątkowy trunek do niespiesznej degustacji. Można ją powoli odkrywać, tylko trzeba dać jej czas, ale warto to zrobić.
Więcej zdjęć tutaj