Smokehead Sherry Bomb
Smokehead Sherry Bomb pojawiła się w roku 2018 i pamiętam jak wszyscy jej wyczekiwali. Każdy, u kogo się pojawiła, od razu wrzucał jej zdjęcie na różnych fejsbukowych grupach wywołując zazdrość u kolegów, którzy nie zdążyli się załapać. Ja jakoś nie specjalnie jej poszukiwałem, jednak po ponad dwóch latach od premiery udało mi się znaleźć sampelka, więc czemu by jej nie opisać?
Z samą marką Smokehead spotkałem się do tej pory dwukrotnie. Była to podstawowa edycja bez oznaczenia wiekowego, butelkowana w mocy 40% ABV, oraz Smokehead High Voltage 58%.
Jeśli chodzi o samą whisky, nie wiadomo skąd pochodziły wchodzące w jej skład destylaty. Wiemy jednak, że była to jedna destylarnia i że umiejscowiona jest na wyspie Islay. Marka należy do niezależnego bottlera Ian Macleod Distillers LTD. Firma ta współpracuje z takimi destylarniami, jak Glengoyne, czy Tamdhu.
Smokehead Sherry Bomb
Single Malt Scotch Whisky
Region: Islay
48% alk. obj.
Whisky mocno torfowa
Niefiltrowana na zimno
Leżakowana w beczkach po sherry oloroso
Edycja limitowana 18000 butelek
Kolor: bursztynowo-miedziany, z dodatkiem barwnika
Notka smakowa
Zapach: ciekawe. Sherry dominuje nad dymem, przynajmniej w aromacie, przynajmniej na początku. Toffi, dżem wiśniowy, biała czekolada, pieczone jabłka, kwiaty, dym, siano, świeży ogórek, malina, czarna porzeczka. Ten dym, jakby ze spalonej zapałki. Alkohol nieźle ukryty. 21/25
Smak: tutaj, z kolei to dym gra pierwsze skrzypce. Popiół, węgiel, powidła śliwkowe, jabłka pieczone w ognisku, krówka, wanilia, cukierki Werther’s Original, rozmaryn, karmel. 22/25
Finisz: dym, popiół, wanilia, suszone śliwki, szalotka, wosk, jeżyny, jagody, karmel, espresso. 22/25
Balans: tego Smokeheada będę dobrze wspominał. Whisky jest wyrazista, przyjemna, nieźle ułożona. Jak na NAS i 48%, muszę przyznać, że alkohol jest zaskakująco dobrze zamaskowany. Jest dym, jest sherry, wszystko jest na miejscu. Bez wielkiego zachwytu, bez zbędnych ochów i achów. Ale jest niezła. 21/25
Ogólnie: 86/100
Inne opinie
whiskybase: 85,13/100 w oparciu o opinie 273 osób
cena: około 350 zł
Podsumowanie
Lubię połączenie mocnego dymu i beczek po sherry. Według mnie, świetnie robią to destylarnie Glengyle, czy Kilchoman. Tutaj także wyszło to całkiem przyjemnie. Jednak nie jestem w stanie zaakceptować ceny, jaką obecnie osiąga ta whisky. Być może to czar limitowanych edycji. Nie wiem – ale gdyby ta edycja kosztowała około 200 złotych, byłaby naprawdę godna polecenia.
Co to za destylarnia? Sam chciałbym to wiedzieć, ale zdążyłem się już przyzyczaić do tego, że czasami producent nie podaje nazwy gorzelni, bo tego po prostu nie chce robić – z różnych powodów. Czasami mu nie wolno, a niekiedy woli tego nie robić. Jednak dla fanów whisky, zwłaszcza dymnej, taka zgadywanka to ciekawa zabawa. Mimo wszystko, nie będę niczego sugerować, ani narzucać – po prostu przyjemna, intensywnie torfowa whisky z wyraźnym wpływem beczek po sherry.
Więcej zdjęc tutaj