Glenfarclas 12 TUDOR Cask Strength
Dziś zajmiemy się Glenfarclas 12 TUDOR Cask Strength. Glenfarclas to destylarnia, która potrafi zabutelkować whisky, którą z powodzeniem można nazwać sherry-bombą, a w której beczka nie zdominuje charakteru destylatu. Bardzo lubię podstawową edycję 12- oraz 21-letnią. Ciekawym produktem jest też często pomijana ze względu na brak deklaracji wieku edycja Glenfarclas 105, którą osobiście uważam za najbardziej przystępną cenowo sherry-bombę, której jakość niewiele odstaje (chociaż jednak trochę odstaje) od najpopularniejszej w tej kategorii Aberlour A’Bunadh. Porównanie obu tych whisky można znaleźć <tutaj>.
Niedawno opisywałem Glenfarclas 2004, również 12-letnią edycję w mocy beczki, butelkowaną na rynek niemiecki. Podoba mi się w niej to, że bardzo wyraźnie czuć w niej ciekawy – ciężki destylat gorzelni. Kolor był jaśniutki, jak nie z beczek po sherry, ale sama whisky bardzo mi smakowała. Niedługo porównam tamtą whisky z opisywaną dzisiaj sherry-bombą.
Zdjęcie: Adrian Bera
Glenfarclas 12 TUDOR Cask Strength
Glenfarclas znaczy „Dolina Zielonych Traw”
Single Malt Scotch Whisky
Region: Speyside
12 letnia
Cask Strength: 58,9% alkoholu
Nietorfowa
Leżakowana w beczkach po sherry oloroso
Niefiltrowana na zimno
Butelkowana dla TUDOR HOUSE
Kolor: bursztyn +1,5, naturalny
Notka smakowa
Zapach: od razu czuć bardzo głębokie sherry oloroso. Kajmak, mleczna czekolada, pieczone jabłka, żywica drzewa owocowego, esencja czarnej herbaty, zamsz, skóra, mech, kandyzowane wiśnie, Grappa, rozgotowane rodzynki. Alkohol dobrze ukryty, zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę jego objętość. 21,5/25
Smak: przyjemna i bardzo intensywna sherry-bomba. Jednak w niczym nie przypomina np. Aberlour A’bunadh. Tutaj jest zdecydowanie bardziej wytrawnie i zbożowo (w pozytywnym znaczeniu tego słowa). Wspomniana A’bunadh jest dużo słodsza, ma więcej charakteru powideł i goździków. Tutaj mamy jeszcze akcenty skórzane, suszone daktyle, orzechy włoskie, dżem jagodowy. Na koniec warto nadmienić, że w smaku alkoholowa intensywność naprawdę jest dobrze ukryta. 22,5/25
Finisz: dość długi – suszone śliwki, karmel, drewno, earl-grey, popiół, wosk, syrop klonowy. 21,5/25
Balans: jakoś tak się utarło, że obok GlenDronach i Aberlour, to właśnie Glenfarclas uchodzi za destylarnię najlepiej znaną z używania beczek po sherry. Glenfarclas ma swój charakter, który bardzo lubię i szanuję. Dzisiejsza odsłona w mocy beczki bardzo mi smakuje. Nie jest przebeczkowana, a pomimo wysokiej mocy, alkohol nie drażni. Ponadto czuć bardzo dobry destylat, a wpływ beczki znakomicie komponuje się za całością. Dodatkowym atutem jest to, że nie wyczułem w niej siarki – ani w zapachu, ani w smaku. A jeśli już, to może odrobinkę. 22,5/25
Ogólnie: 88/100
Inne opinie
WhiskyTime 07.2020 87/100
Podsumowanie
Dużo się ostatnio mówi o tym, że wreszcie ktoś dojrzał do tego, żeby w miejsce beczek, typu first-fill użyć refili po bourbonie. Oznacza to, mniej więcej, że whisky z beczek po bourbonie ponownego napełnienia mają po prostu więcej do zaoferowania od tych, których destylaty dojrzewały w beczkach napełnianych po raz pierwszy. Moim zdaniem zasada ta powinna dotyczyć również beczek po sherry, a właśnie w tej destylarni robią to świetnie. Najlepszym tego dowodem jest to, że w dzisiejszej Glenfarclas 12 TUDOR, beczka nie zabiła charakteru whisky.
Więcej zdjęć tutaj
2 thoughts on “Glenfarclas 12 TUDOR Cask Strength – recenzja whisky”