Top 20 whisky, których nie polecam
Zapewne każdy, albo przynajmniej większość spodziewa się tutaj listy z czerwonym Jasiem i Golden Lochem na czele, jednak nic z tych rzeczy. Postanowiłem podejść do tematu trochę z innej strony. Zamiast koncentrować się na najtańszych blendach (które wiadomo, że nie mają zbyt wiele do zaoferowania), skupiłem się na whisky z nieco wyższej półki. Na liście znajdą się więc same single malty, do których zwyczajnie nie chciałbym wracać. Oto top 20 whisky, których nie mogę polecić.
Zacznijmy od kryteriów. Po pierwsze, wziąłem pod uwagę relację ceny do jakości. Następnie – ogólny odbiór, czyli to, czy dana whisky mi smakowała, czy nie. Na koniec zastanowiłem się, czy kupiłbym tę butelkę raz jeszcze (i dlaczego nie). Przy każdym punkcie wstawiam link do opisu na blogu i podaję krótkie wyjaśnienie, dlaczego akurat ta whisky znalazła się w tym nieco niechlubnym rankingu.
Top 20 whisky, których nie mogę polecić.
Zastanawiać może to, że mamy tutaj zarówno single caski, jak i kilka whisky w mocy beczki oraz dwie whisky z mojej absolutnie ulubionej destylarni (Springbank). Ostatecznie liczba przekroczyła dwudziestkę, ale tytuł „Top 24 niepolecanych whisky” nie wygląda zbyt chwytliwie, więc wszystko ponad to, co przewiduje ustawa, potraktujmy jako bonus.
Listę sporządziłem według kolejności alfabetycznej, a w uzasadnieniach napisałem dlaczego nie mogę polecić danej edycji. Są to jednak moje subiektywne i tylko moje odczucia, więc to, że jej drugi raz nie kupię nie oznacza jeszcze, że w ogóle nie jest warta zainteresowania.
1. Amrut Raj Igala
Dałem tej whisky 73/100, co, jak na cenę 168 zł w Domu Whisky jest bardzo niskim wynikiem. Ponadto butelkowana jest w mocy zaledwie 40% ABV, a ani aromat, ani smak niczego ciekawego nie wnosi. Po prostu słabiutka, rozcieńczona nieciekawa edycja whisky z bądź, co bądź świetnej destylarni.
2. Ardbeg Drum
Tutaj wynik jest wyraźnie wyższy – 84,5/100, jednak za tę edycję musimy zapłacić już grubo ponad 600 zł! Warto też wiedzieć, że jest to whisky, która smakuje jak lekko posłodzony Ardbeg Ten (za który zapłacimy około 180 zł).
3. Auchentoshan American Oak
Whisky tak gorzka i nieprzyjemna, że nawet szkoda mi było ją opisywać na blogu. Raz zostałem nią poczęstowany i dopiłem z grzeczności. Tragedia.
4. Benriach 2005 #6925 PX 55,7%
80/100 Najbardziej gorzka, cierpka i nieprzyjemna sherry-bomba, jaką ostatnio próbowałem – ledwie zmęczyłem sampla. Whisky tylko dla oka, ewentualnie dla zapachu.
5. Berry Bros & Rudd Sherry Cask Matured 44,2%
Na blogu dostała 81/100, a wiele osób miało w związku z nią wielkie oczekiwania. Dużo szumu, mało smaku, dodatkowo kolor podkręcony karmelem e-150a.
6. Bowmore 10 Dark & Intense
Przyznałem jej 75/100, była na granicy pijalności, dla mnie to kwintesencja parodii whisky. Dostępność w butelkach o pojemności 1000 ml nie jest jej atutem, tylko dodatkowym minusem, bo człowiek dłużej musi się z nią męczyć (dodatkowy minus 🤔 – no proszę, czego to nie wymyślą).
7. Chamberlains 24 Single Barrel
77/100 Ludzie, jaka to była porażka! Jedyną jej zaletą była cena (150-200 zł), ale jak wiadomo, cena nie smakuje. Idealny przykład tego, jak nie należy robić whisky. Zmarnowane 24 lata. Smakuje jak zwykły blend za 70-80 zł.
8. GlenDronach Peated
75/100, zero balansu, jeśli chodzi o ułożenie destylatu z dymem. Klasyczny przykład tego, że w The GlenDronach nie powinni iść w torf.
9. Glenfarclas 15
Dziwna whisky. U mnie 76/100, gruba warstwa siarki dla mnie nie do przejścia. Dla wielu najlepsza podstawowa edycja Glenfarclas, jednak dla mnie – najgorsza. Klasyczny przypadek tego, że gusta są różne, ale nie mogę polecić czegoś, co po prostu absolutnie mi nie smakuje.
10. Glenfiddich Select Cask
72/100, najsłabsza odsłona Glenfiddich i jedna z najmniej charakterystycznych whisky, z jakimi się spotkałem. Zdecydowanie słabsza od najtańszej, 12-letniej podstawowej edycji.
11. Glenrothes Sherry Cask Reserve
Cena: około 270 zł, za 40% i tak słabą whisky, to rozbój w biały dzień. Zmarnowane beczki typu first-fill po oloroso. Punktacja: 76/100.
12. Glenlivet Founder’s Reserve
74/100, słaba, płaska, nijaka. A miała zastąpić edycję 12-letnią… na szczęście się nie udało i 12 wróciła na „salony”.
13. Highland Park 10
Jedna z najniżej ocenionych whisky na blogu: 71,5/100. Z tą edycją nic się nie da zrobić – dominuje w niej siarka, alkohol i zbutwiałe drewno – jak w jakimś słabym blendzie.
14. Inchgower 7 years old (Hepburn’s Choice)
Mamy tu single cask, wcale nie taki wodnisty, bo 46%, niezależny bottler. Mimo to, według mnie jest to whisky na granicy pijalności. Jednak nie zdradzam zbyt wielu szczegółów – wkrótce opiszę ją na blogu.
15. Jura 16 Djurachs’ Own
77,5/100, najbardziej zmarnowany potencjał z całej listy – 16 lat leżakowania poszło na marne. Okropny zapach to największa bolączka tej whisky. Jednak w smaku jest do zaakceptowania.
16. Kilchoman 100% Islay 4th Edition
Tylko 83/100, bardzo alkoholowy i mało smaczny. Butelkowanie 4-letniej whisky w mocy 50% ABV to nie jest dobry pomysł, chociaż czasami się to udaje. Jednak tutaj się nie udało.
17. Loch Lomond Original 40%
Kolejna porażka, o której wolałbym zapomnieć. Nawet nie chciało mi się do niej wrócić, żeby sporządzić konkretną notkę smakową.
18. Macallan Concept no. 1
84/100, whisky nawet smaczna i nieźle ułożona. Gdyby cena była 4 razy niższa, to ta whisky nie znalazłaby się na tej liście.
19. Nikka All Malt
Niedługo na blogu. Smak przyzwoity, czego absolutnie nie można powiedzieć o aromacie. Chyba najgorszy zapach, jaki kiedykolwiek znalazłem w whisky – dosłwnie jakby destylaty leżakowały w beczkach po nafcie i kapuście kiszonej. Strzeżcie się!
20. Singleton of Dufftown 12
21. Springbank CV
83/100. Fakt, że coś jest wycofane z produkcji w tym wypadku mówi sam za siebie. Sama nazwa destylarni jeszcze nigdy nie uczyniła dobrej whisky – mocno alkoholowa i słabo ułożona. Oczywiście, tragedii nie ma, jednak po Springbanku należy spodziewać się więcej. Nie ma co po niej płakać.
22. Springbank 15 Rum Wood 51%
Tutaj ocena nie była jakoś wyjątkowo niska – 85/100, ale sama whisky nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Nawet ciężki destylat Springbanka nie przykrył przesadnie słodkich, zbyt łagodnych beczek po rumie. Zdecydowanie za łagodna, brakuje jej charakteru.
23. Talisker Storm
Z jednej strony, trochę podobny do podstawowej dziesiątki, ale bardzo alkoholowy – zbyt surowy, jakby z przepalonych, zmęczonych beczek słabej jakości.
24. Tomatin 18
Niby mamy naturalny kolor, brak filtracji na zimno, 46% ABV i wszystko wydaje się być jak należy, a jednak tylko 83/100 i wielkie poczucie niespełnienia. Zdecydowanie zbyt lekka, słaba i nijaka. Po 18-letniej whisky należałoby spodziewać się dużo więcej.
Podsumowanie
Tak mniej więcej wygląda moja lista Top 20 whisky, których nie polecam. Szczerze przyznam, że ręka 2 razy zadrżała podczas pisania o Springbankach, ale jestem całkiem pewien, że ich umieszczenie na tej liście jest jak najbardziej uzasadnione.
Zwróćcie też uwagę, że na tej liście nie znalazły się takie „okazy”, jak Grangestone z Biedronki, Glen Turner Heritage Port Cask Finish, czy Glen Grant Major’s Reserve, choć ich opisy znalazły się na blogu. Po prostu nie uważam, żeby te whisky były aż tak nieudane, zwłaszcza w tych pieniądzach.
Teraz mam dylemat: w planach są setki kolejnych wpisów, na których na pewno znajdą się podobne kwiatki, jak na tej liście. Czy uzupełniać ją co jakiś czas, czy po roku sporządzić nową z kolejnymi nieudanymi degustacjami? Co myślicie – który pomysł wydaje się lepszy?
Z Highland Park się absolutnie nie zgadzam. Tu też wypadało by spojrzeć na cenę. Stosunek ceny do jakości bardzo dobry. W ogóle ta whisky jest na dobrym poziomie. Oczywiście w swojej kategorii cenowej. No chyba, że Gangrestone z Biedronki lepsza według autora? A cena podobna…
Grangestone kosztuje 60 zł… i moim zdaniem, smakuje lepiej.
Biorąc pod uwagę kryteria, które Pan przyjął i wszesniejsze oceny dobrze byłoby podmienić Glenliveta FR na Glenliveta 12 First fill. FR nie jest taki zly(sam Pan to stwierdzil recenzując ) a przy tym jest tani. 12 FF nic nie broni…
Racja. 12 First Fill trafi na drugą listę
Z pozycją nr 3 się całkowicie zgadzam 😉
Amruta chciałem zamówić a Glenlivet moim zdaniem świetny do rozpoczęcia przygody tak żeby nie przestraszyć
Ta recenzja jest potwierdzeniem tezy, że to czy SM whisky jest ok, czy też nie, jest subiektywnym odczuciem degustatora i nie można jej traktować jak wyrocznię! Osobiście chcę pochwalić autora za artykuł, gdyż nie łatwo zmierzyć się z falą hejtu jaka się zaraz się na niego wyleje oraz za główne kryterium doboru ocen jakim jest relacja ceny do jakości. Sam uważam, że w niektórych pozycjach jak HP (nie Springbank) Glenfarclas czy Glenrothes na nie mogę zgodzić się, to jednak autor miał prawo taką opinię wyrazić (kto co lubi).
Dzięki za komentarz. Oczywiście relacja ceny do jakości nie była jedynym kryterium 🙂 Fali hejtu może nie było, ale kilka osób wyraziło… zaniepokojenie (co też mnie jakoś wyraźnie nie zdziwiło)