Rambler Mannochmore 2006 – recenzja whisky

Rambler Mannochmore 2006

Kolejna mało znana destylarnia zabutelkowana przez Lożę Dżentelmenów. Rambler Mannochmore 2006 – 13-letni single cask z beczki ponownego napełnienia po bourbonie. Oczywiście w wersji cask strength, bez filtracji, bez barwników i (na szczęście) bez żadnego finiszowania.

W swoim barku mam jeszcze jedną whisky z tej destylarni, butelkowaną również przez niezależnego bottlera – James Eadie. Jednak tamta edycja leżakowała 11 lat w beczkach po sherry i jest prawie czarna. Ale takie whisky często w ogóle do mnie nie trafiają. Są, jak to ktoś pięknie ujął „utopione w sherry”, a w smaku czuć wszystko, oprócz whisky.

Natomiast tutaj mamy zupełnie inną historię – 13 lat w beczce refill po bourbonie. Taki dobór drewna pozwala wydobyć i podkreślić to, co najlepsze w destylacie. Oczywiście, pod warunkiem, że jest to dobry destylat.

Rambler Mannochmore 2006

Mannochmore znaczy „Plac Mnichów”

Single Malt Scotch Whisky

Region: Speyside

13 lat

Cask Strength: 57,6% ABV

Whisky niefiltrowana na zimno

Leżakowana w beczce po bourbonie

Kolor: bursztyn -1, naturalny

Notka smakowa

Zapach: wosk, kwiat mniszka lekarskiego, miód – jakbym wsadził głowę do ula, siano, suche drewno, rumianek, szałwia, chrzan, trochę „perfumowany”. Alkohol dobrze ukryty. 21/25

Smak: wyrazisty i owocowy – suszone daktyle, susz owocowy, rodzynki, jagody z cukrem, budyń waniliowy z sokiem malinowym, orzechy włoskie, dojrzałe gruszki, anyż, goździki, kandyzowany imbir, cappuccino. alkohol dobrze ukryty. 22/25

Finisz: długi i intensywny – melasa, lukrecja, anyż, toffi. 21,5/25

Balans: przyjemna, dojrzała, intensywna whisky, dobry balans pomiędzy destylatem a wpływem beczki. Nie poczułem ani odrobiny torfowego dymu, ale nie jestem pewien, czy by tu pasował. Pozycja godna polecenia. 21/25

Ogólnie: 86,5/100

Inne opinie

whiskybase: 83,75/100 w oparciu o opinie 18 osób

Podsumowanie

Czyli nawet beczka ponownego napełnienia po bourbonie też potrafi „namieszać”, a w tym wypadku zadziałało to bardzo dobrze. Mamy tu wyrazisty, przyjemny, bardzo owocowy destylat, który wybił się na pierwszy plan. Jednak gdyby whisky tę poddano finiszowaniu w jakiejś ultra-słodkiej, mocno wypalanej beczce, pewnie zyskałaby piękny, ciemny, pożądany przez wielu kolor. Jednak z pewnością utraciłaby cały swój urok. Moim zdaniem, tak jest dużo lepiej.

Więcej zdjęć tutaj

Whisky Reset na Facebooku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.