Speyburn 10 years old
Dziś mam pierwsze spotkanie z tą destylarnią, a inauguracyjnym dramem będzie Speyburn 10. Prosta forma, 40% ABV, beczki po bourbonie i po sherry. Poczytałem trochę opinii w różnych sklepach i większość konsumentów była zadowolona z zakupu. Teraz pora samemu się przekonać, czy warto.
Sklep monopolowy sKŻynka – w końcu muszę się tam wybrać
Speyburn 10 years old
Single Malt Scotch Whisky
Region: Speyside
40% alkoholu objętościowo
Whisky filtrowana na zimno
Leżakowana w beczkach po bourbonie i po sherry
Kolor: bursztyn -0,5
Notka smakowa
Zapach: w pierwszym momencie przypomina mi jakiś trochę lepszy blend. Pojawiają się orzechy arachidowe, gotowana kukurydza, morele. Potem do głosu powoli dochodzą nieco przyjemniejsze akcenty – toffi, brzoskwinie w syropie, kajmak, alkohol średnio ukryty. 20,5/25
Smak: kakao, lekko przypalony karmel, popcorn (?!), niedojrzałe śliwki węgierki, pieprz, ziele angielskie, alkohol średnio ukryty, ogólnie nic ciekawego. 19/25
Finisz: imbir, brzoskwinia, mleczna czekolada, suszone śliwki, czarny pieprz. 19/25
Balans: po 15 minutach w kieliszku, zapach zrobił się przyjemny i to był jedyny plus tej degustacji. W smaku jednak, mamy coś na poziomie Glenlivet Founders Reserve naprawdę nic interesującego, chociaż dużo lepiej niż w przypadku Glen Grant Major’s Reserve. Trochę zmarnowane 10 lat w beczkach. 18,5/25
Ogólnie: 77/100
Inne opinie
whiskybase: 77,49/100 w oparciu o opinie 104 osób
Podsumowanie
Myślę, że za mało, nawet jak na prosty dayli-dram. Chociaż obyło się bez tragedii, to niestety również i bez fajerwerków i bez emocji. Gdyby zabutelkowali to w choć trochę wyższej mocy (45-46%), może wtedy byłoby co wspominać, ale w tej sytuacji, niestety. Do spróbowania, odhaczenia i do zapomnienia.
Więcej zdjęć tutaj