GlenAllachie Future Edition 4yo – recenzja whisky

GlenAllachie Future Edition

Jakoś nie jestem fanem gonienia za nowościami, jednak od czasu do czasu warto spróbować czegoś, co niedawno ujrzało światło dzienne. Taką właśnie whisky jest GlenAllachie Future Edition – 4-letnia torfowa odsłona butelkowana w mocy 60,2% ABV.

Z okazji 50-lecia Billy’ego Walkera w branży, destylarnia The GlenAllachie wypuściła 3 nowe serie whisky: The Past, Present i właśnie Future Edition. Opisywana dzisiaj Future Edition, to pierwsza torfowa whisky, jaka powstała w destylarni GlenAllachie oraz, z tego, co się dowiedziałem, pierwsza w tej gorzelni stworzona od podstaw pod okiem Billy’ego Walkera.

Parametry zaskakują (przynajmniej mnie), mamy tu bowiem zaledwie 4 lata leżakowania i aż 60,2% ABV, więc zabutelkowanie tej whisky w mocy beczki jest dość odważnym krokiem. Sam zauważyłem, że jest kilka czynników, które do pewnego stopnia kamuflują alkoholową intensywność. 1) odpowiedni czas leżakowania, 2) bardzo aktywne beczki oraz 3) mocno torfowy destylat.

Pierwszy czynnik, oczywiście odpada. Dobór beczek jest dość interesujący i być może wpłynie to jakoś na zamaskowanie alkoholu, choć raczej w niewielkim stopniu. Pozostaje nam więc torfowy dym. I chyba właśnie na ten element postawił Billy Walker. Mamy tu bowiem aż 80 PPM, czyli dużo więcej niż podstawowa linia takich whisky, jak Ardbeg, Laphroaig, czy Port Charlotte i niebezpiecznie zbliżamy się do niektórych edycji Octomore.

Prawdę mówiąc, ten zabieg może się udać, bo na przykład taka Octomore 10.4 leżakuje tylko 3 lata i jest butelkowana w mocy beczki wynoszącej 63,5% ABV, a na serwisie whiskybase, 169 uczestników oceniło ja na 87,42/100 punktów. Kluczową rolę odgrywają tam beczki typu virgin oak oraz słód jęczmienny wędzony do 88 PPM. Wydaje mi się jednak, że Octomore to mimo wszystko zupełnie inna liga. Jak by nie było, nie chcę z góry spisywać dzisiejszej GlenAllachie na straty. Dajmy jej więc szansę.

GlenAllachie Future Edition

Single Malt Scotch Whisky

GlenAllachie znaczy „Dolina Kamieni”

Region: Speyside

4 lata leżakowania

Cask Strength, 60,2% alkoholu objętościowo

Limitowana edycja 10000 butelek

Whisky mocno torfowa: 80 PPM

Niefiltrowana na zimno

Leżakowana w beczkach po whisky żytnej, po bourbonie i virgin oak

Kolor: bursztyn -1

Notka smakowa

Zapach: karmel, dym, rodzynki, toffi, dojrzałe maliny, orzechy laskowe, kwiat migdałowca, prażony migdały, biała czekolada, słony karmel, benzyna, cukier puder, alkohol zaskakująco dobrze ukryty. 21,5/25

Smak: od razu wychodzi brak dojrzałości i mnóstwo dymu. Miód rzepakowy, destylat winogronowy, jabłka pieczone w ognisku, toffi, biała czekolada, marcepan, suszone daktyle, dżem jagodowy, imbir, alkohol średnio zamaskowany. 21/25

Finisz: dym, popiół, miód, maliny, dżem z owoców leśnych, sok z winogron, długi, dymny i trochę ostry. 21/25

Balans: młoda, narowista, nieułożona, chociaż całkiem smaczna, mocno dymna whisky. Mnie osobiście odrobinę przypomina połączenie młodego, ostrego Ardbega z młodym Lagavulinem. Przyjemny aromat i całkiem niezły smak. Może udałoby się wycisnąć z niej coś więcej, gdyby destylat dojrzewał chociaż dwukrotnie dłużej. A tak, to mamy całkowicie niepoukładaną, niemalże „surową” whisky. Myślę, że edycja ta mogłaby znaleźć fanów wśród ekstremalnie torfowych whisky. Ale nawet oni raczej nie doszukają się tutaj większej głębi. 21,5/25

Ogólnie: 85/100

Inne opinie

whiskybase: 85,28/100 w oparciu o opinie 20 osób

Podsumowanie

Krótko mówiąc, imponuje mi fakt, że destylarnia zdecydowała się podać wiek tej whisky. Można ją było przecież zabutelkować ją jako NAS. Brawo za odwagę.
Teraz ciekawi mnie jak Billy Walker widzi przyszłość tej destylarni. Czy 1) w oparach torfowego dymu, 2) w butelkowaniu tak młodych destylatów, czy 3) w oferowaniu whisky w mocy beczki?

Szczerze mówiąc, wolałbym nie stawiać na „bramkę nr 2” 😅 chociaż szczerze przyznam, że ta dzisiejsza whisky była zaskakująca.

Więcej zdjęć tutaj (Instagram)

Whisky Reset na Facebooku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.