Springbank Blend
„Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel” – zwiedzić 5 destylarni w 2 dni. Podczas realizacji zamierzonego celu, gdzieś w przerwie między tourami, w bardzo nietypowych okolicznościach staliśmy się posiadaczami stumilitrowego sampla whisky, którą nazwano Springbank Blend.
Zaczęło się w barze w Campbeltown, gdzie potrzebowaliśmy trochę się rozgrzać po godzinnym zwiedzaniu Glengyle. Moją uwagę przykuła butelka Springbank 15 za barem. Butelka, której brakuje w każdym sklepie z whisky. Zapytałem nawet czy można kupić całą butelkę. W odpowiedzi usłyszałem, że przecież w każdej chwili można przyjść do baru i napić się 40 ml.
Zbliżała się godzina zwiedzania kolejnej destylarni, więc opuściliśmy bar, ale w głowach pozostał nam widok tamtej butelki z zieloną etykietą. Samochód mieliśmy zaparkowany niedaleko mieszkania wynajętego na nocleg. A także w zasięgu wszystkich trzech destylarni w Campbeltown. Warto zaznaczyć, że dystans między destylarniami (a także naszą kwaterą) był na tyle niewielki, że w kilka minut można było pokonać te odległości pieszo.
Wieczorne zakupy
Pod koniec dnia, już po zwiedzaniu trzeciej i ostatniej destylarni na Campbeltown, wpadliśmy do jakiegoś marketu na zakupy. Jak to zwykle bywa, uwagę moją i Władka (Whisky MaltContent) przykuła półka z alkoholami (jakieś blogerskie skrzywienie). Niestety, nie było nic zasługującego na uwagę. Po chwili podszedł do nas człowiek, którego wzięliśmy za pracownika sklepu (odblaskowa, pomarańczowa kamizelka). Powiedział nam, że jest jeszcze jedna półka, jeśli interesuje nas whisky. Od razu nas do niej zaprowadził.
Władek zagadał do niego, że w tym mieście mają szczęście, bo w każdej chwili mają dostęp do Springbanków.
– „A skąd jesteście?”
– „z Birmingham, a kolega z Polski”
– „no tak, teraz z dostępnością Springbank trochę gorzej” – to powiedziawszy, życzył nam miłego wieczoru, po czym oddalił się w sobie tylko znanym kierunku 😅
Dopiero wtedy zauważyliśmy na jego odblaskowej kamizelce logo destylarni, oraz marki whisky powstające pod tym adresem: „Springbank, Hazelburn, Longrow, Kilkerran„. Wyszło trochę dziwnie, ale, jak się chwilę później okazało, dzięki temu spotkaniu, dane nam było spróbować whisky, o której istnieniu nigdy byśmy się nie dowiedzieli.
Podczas pakowania zakupów do samochodu, podszedł do nas wspomniany dżentelmen w pomarańczowej kamizelce i wręczył nam sampla z etykietą, z której nie da się nic wywnioskować (a przynajmniej my nie byliśmy w stanie tego zrobić). Poinformował nas tylko, że jest to blend ze Springbank i życzył smacznego. Tym oto sposobem weszliśmy w posiadanie tej oto buteleczki.
Jeszcze tego samego wieczoru padła decyzja o spróbowaniu. Tak też zrobiliśmy – rozlaliśmy zawartość na 3 kieliszki i ten wieczór, a w zasadzie cały dzień należał do whisky z mojej ulubionej destylarni.
Springbank Blend
Region: Campbeltown
?% ABV
12 lat leżakowania
Kolor: bursztyn
Notka smakowa
Zapach: masło orzechowe, mleczna czekolada, lekko przypalony plastik, brzoskwinie, mus jabłkowy, słony karmel, gorzka pomarańcza, trawa cytrynowa, toffi, alkohol nieźle ukryty. 21/25
Smak: karmel, anyż, goździki, węgiel, lukrecja, dżem jagodowy, morele, niedojrzałe gruszki, wyraźnie czuć new make (ciekawy i całkiem przyjemny), alkohol nieźle ukryty. 21,5/25
Finisz: średnio — długi – suszone morele, czarna porzeczka, powidła śliwkowe, kakao, suszona żurawina. 20,5/25
Balans: bardzo udany projekt, nie wiem jakie ABV, ale wygląda mi na około 50%. Całokształt jest całkiem intensywny. Jeśli to faktycznie Blend, to bardzo udany. 22/25
Ogólnie: 85/100
Inne opinie
Władkowi i Maćkowi też smakowało 😅
Podsumowanie
Niektórzy mówią: po co opisywać whisky, których nikt nie spróbuje? W sumie, dzisiejszy wpis na niewiele się przyda komuś, kto szuka tutaj inspiracji zakupowych. Ale przecież nie tylko w tym celu strona ta została utworzona. Jednak dla mnie była to ciekawa przygoda, a whisky jest naprawdę smaczna. Myślę, że warto to było utrwalić na blogu, żeby kiedyś wrócić do tej historii.
Więcej zdjęć tutaj (Instagram)
Strona Whisky Reset na Facebooku
One thought on “Springbank Blend – recenzja whisky”