Glen Scotia Distillery Tour
Żeby nikogo nie zanudzić monotematycznymi wpisami, niedawno wpadłem na pomysł, by raz w miesiącu (nie częściej) publikować wpis o zwiedzaniu różnych destylarni. W zeszłym miesiącu opisałem relacje ze zwiedzania Glengyle. Link do tego wpisu znajdziecie <tutaj>. Tym razem przyszła kolej na Glen Scotia Distillery.
W przerwie między turami na Campbeltown, postanowiliśmy udać się do pobliskiego baru, ale niestety za Chiny Ludowe nie jestem w stanie przypomnieć sobie jego nazwy. Pamiętam tylko, że moją uwagę przykuła butelka Springbanka 15 za barem, dostępna od ręki. W zasadzie, to ta butelka przyczyniła się do tego, że później razem z Maćkiem i Władkiem weszliśmy w posiadanie bardzo ciekawego sampelka.
Więcej na ten temat napisałem <tutaj>.
Glen Scotia Distillery Tour
Mieliśmy zabukowany Tour na godzinę 15:00. A ponieważ wszystkie trzy destylarnie na Campbeltown znajdują się bardzo blisko siebie, to całą tę odległość (również wliczając w to bar) można pokonać na piechotę w kilkanaście minut.
Maciek (the driver) i Władek (the vlogger) podążają ku przygodzie
Ku naszej wielkiej uciesze, destylarnia pracowała na pełnych obrotach. Ma to, oczywiście, swoje minusy. Problemem okazał się hałas, który skutecznie utrudnia napisanie tego artykułu, bowiem pisząc go, korzystam z zapisanego w telefonie materiału dźwiękowego (oraz zdjęć).
Oprowadzająca nas pani ładnie przywitała nas na zapleczu destylarni i od razu zaczęło się od kilku nieco wścibskich pytań 🤔
1. Czy byliście już kiedyś w destylarni Glen Scotia?
❌❌❌
2. Czy byliście już w Campbeltown?
🙋🏼♂️🙋🏻♂️🙋♂️
2. Czy próbowaliście whisky Glen Scotia?
🙋🏼♂️🙋🏻♂️🙋♂️
3. Czy piliście już dzisiaj whisky?
Przypominam, że była 15:00, a 3 godziny wcześniej zwiedzaliśmy Glengyle Distillery, więc także trzeba było podnieść ręce.
🫣 ✋😅 🤷♂️
Po tym lekko niezręcznym wstępie, przekroczyliśmy progi destylarni.
Rys historyczny
Destylarnię Glen Scotia założono w roku 1832, kiedy w całym mieście Campbeltown funkcjonowało 36 nielegalnie działających destylarni. W tamtym czasie niemal niemożliwe było by przejść się ulicami Campbeltown i nie natknąć się na żadną gorzelnię.
Destylarnia Glen Scotia wielokrotnie zmieniała właścicieli. Ostatnio znajduje się ona w posiadaniu Loch Lomond Group.
Potem pani przewodniczka zachwalała destylarnię wymieniając jednym tchem kilka nic nie znaczących wyróżnień:
Best Whisky Distillery in The World
Best Whisky in The World (Glen Scotia 25 yo)
The Best Non-Age-Statement Whisky in The World (Glen Scotia Victoriana)
Tutaj pozwolę sobie na kolejną, nieco uszczypliwą uwagę: im więcej medali i różnych tego typu pierdół na butelce, tym wyraźniejszy jest przekaz, żeby tę butelkę omijać. Naprawdę dobre whisky bronią się smakiem, a nie medalami.
Ale wróćmy do zwiedzania.
W destylarni pracuje naprawdę niewielka ekipa. W grudniu, na przykład w gorzelni wyprodukowano 548 000 litrów destylatu. Co ciekawe, w cały ten proces produkcji zaangażowanych było zaledwie 5 osób. Obecnie przy produkcji pracuje 7 osób, a w destylarni powstaje około 750 000 litrów alkoholu. Można wysyłać CV 😅
Mash Room
W tym miejscu nowoczesność spotyka się z tradycją. Mamy tutaj dach w starym, tradycyjnym stylu, a reszta budynku jest dość nowoczesna. To spuścizna po poprzednim właścicielu.
Glen Scotia bierze jęczmień ze wschodniego wybrzeża Szkocji. Nowe dostawy słodu docierają tutaj każdego tygodnia w ilości 3 tysięcy ton.
Z tego jęczmienia powstają tutaj cztery rodzaje destylatu. Począwszy od kompletnie nietorfowego, przez lekko torfowy (15-25 PPM), średnio torfowy, aż po mocno torfowy.
Aż 90% podstawowych edycji whisky, powstaje z nietorfowego jęczmienia. Natomiast do wędzenia słodu, destylarnia używa torfu z wyspy Islay.
W destylarni, dwa razy w roku wstrzymuje się produkcję. W zimie jest to przestój, który trwa dwa tygodnie, natomiast przerwa letnia trwa zaledwie 14 dni 😉
Boby Mill
Teraz naszym oczom ukazała się maszyna, zwana Boby Mill. Służy ona do mielenia ziarna, A oprócz destylarni Glen Scotia, można znaleźć oryginalnego Boby Mill wyłącznie w trzech gorzelniach (między innymi Ardbeg i Laphroaig na Islay). W Glen Scotia, Bobby Mill pracuje nieprzerwanie od 1936 roku.
W tej destylarni nie wykorzystuje się całego zmielonego ziarna. Łuska oraz drobno zmielona mąka nie są używane do produkcji whisky. W procesie tym wykorzystuje się jedynie rdzeń ziarna. Jednak nic się nie marnuje – niewykorzystane części zbóż trafiają do farmerów, którzy wykorzystują je jako pasze dla zwierząt.
Tutaj powstaje brzeczka. Bardzo fajnie było popatrzeć na ramiona mieszające tę wielką owsiankę. Ciekawym doznaniem również było zostać nią ochlapanym. Faktycznie pachnie trochę Jak owsianka na wodzie z miodem. Niestety, nie próbowałem.
Fermentacja
Wewnątrz pomieszczeń znajduje się 6 kadzi fermentacyjnych, a kolejne 3 usytuowane są na zewnątrz. Wszystkie zbudowane są ze stali nierdzewnej. Powstały one w Niemczech, a ich renowacja nastąpiła w 1990 roku. Ich pojemność to minimum 15 500 litrów, na jeden wsad używa się około 75 kg suchych drożdży.
Im wolniej przebiega proces fermentacji, tym więcej kwiatowych nut otrzymamy w gotowym produkcie (a przynajmniej tak twierdzi pani, która nas oprowadzała). Dlatego fermentacja trwa co najmniej 70 godzin. Ale niekiedy zdarza się że trwa dwa razy dłużej a nieraz jest to proces trwający nawet powyżej 220 godzin.
Jednak standardowo, teraz proces ten trwa zazwyczaj około 130 godzin. Tak powstaje brzeczka o zawartości 7 do 8% alkoholu.
Destylacja
Whisky z Glen Scotia destylowana jest dwukrotnie. Proces destylacji trwa przynajmniej 9 godzin.
Whisky nie może być destylowana do poziomu powyżej 94,8% alkoholu objętościowo. Osoba pracująca przy destylacie, przykłada też bardzo dużą wagę do odpowiedniej temperatury i wilgotności.
Low Wines Still (pierwszy alembik) destyluje alkohol do poziomu 20%. Przedgon odcinany jest po około 25 minutach. Serce odbiera się przez około 6 godzin, co daje spirytus o stężeniu alkoholu na poziomie 71-72%. Natomiast od 63% w dół, odcina się pogon, którego nie wykorzystuje się do whisky.
Zanim destylat trafi do beczek, rozcieńcza się go do standardowego już poziomu 63,5 ABV. Do dziś destylarnię zasila źródło bardzo dobrej jakości bogatej w minerały wody – Crosshill Loch.
Podobno new make z Glen Scotia smakuje całkiem przyjemnie, pomimo wysokiego stężenia alkoholu. Podobno można w nim znaleźć wyraźne nuty moreli, czy ananasów. Niestety nie mogę tego potwierdzić, jednak jeśli chodzi o aromat, to jest on naprawdę przyjemny.
Beczki
W destylarni, każdego tygodnia zalewa się około 120-130 beczek.
Tutaj widać wspomniane wcześniej 3 kadzie fermentacyjne. Każda z nich zawiera 25 000 litrów pojemności.
Beczki przechowywane są pionowo. Ustawia się 6 beczek na palecie, 6 palet wysokości. Destylarnia używa beczek z dębu amerykańskiego, które pochodzą z takich destylarni, jak: Jim Beam, Jack Daniels, Maker’s Mark, Heaven Hill. W tych beczkach, destylat leżakuje przeważnie 10 lat.
Często się jednak zdarza, że po tym procesie menadżer destylarni stwierdza, że whisky wymaga finiszowania. Używa się wtedy na przykład beczek po sherry oloroso.
W Glen Scotia znajduje się także Dunnage Warehouse, gdzie beczki leżą bezpośrednio na ziemi, maksymalnie dwie w poziomie. Tutaj ubytek objętości destylatu (Angel’s share) jest oczywiście o wiele wyższy, niż w tradycyjnym magazynie. Jednak powstające w ten sposób whisky, są o wiele lepszej jakości, niż te leżakowane w tradycyjnych, piętrowych magazynach.
Jeśli chodzi o plany destylarni na przyszłość, to z pewnością jest nim zakup lub budowa kolejnego magazynu, w którym będą leżakować beczki.
Degustacja
Na koniec zwiedzania trafiliśmy do pomieszczenia, w którym czekały już na nas kieliszki i butelka whisky. Rozejrzeliśmy się trochę i naszą uwagę przykuły katastrofalnie wysokie ceny oferowanych tam whisky oraz ubrania z logo destylarni.
Glen Scotia Double Cask
6,5 roku w beczkach z białego dębu amerykańskiego (Jim Beam, Jack Daniel’s, Maker’s Mark, Heaven Hill)
Finiszowana przez 6 – 12 miesięcy w beczkach po sherry Pedro Ximenez
Według zapewnień pani, która nas oprowadzała, jest to najmłodsza whisky produkowana obecnie w destylarni. Jednak i to ma się niedługo zmienić, bo niedługo pojawi się edycja single cask, która ma być leżakowana zaledwie 5 lat pojedynczej beczce.
Oficjalnie jest to whisky bez deklaracji wieku, butelkowana w mocy 46% ABV
Kolor: bursztyn
Notka smakowa
Zapach: owsianka, miód, karmel, kurz, dodające ognisko, brzoskwinie, alkohol przyzwoicie ukryty. 20/25
Smak: suszone morele, pestki jabłek, imbir, pieprz, melon galia, karmel, dym, miód gryczany. 20,5/25
Finisz: średnio długi, imbir, pieprz. 19,5/25
Balans: prosta, nieskomplikowana, niezbyt wymagająca whisky, która ma pokazać charakter destylarni. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale też nie jest odrzucająca. Jednak gdyby to była moja pierwsza Glen Scotia, to chyba ciężko by mi było sięgnąć po kolejne. 20/25
Ogólnie: 80/100
Podsumowanie
Fajnie było zobaczyć, jak destylarnia pracuje na pełnych obrotach. Przewodniczka robi swoje, atmosfera jest przyjemna, a w destylarni unosi się przyjemny zapach. Cały koszt zwiedzania, który trwał godzinę, wyniósł 10 Funtów, wliczając w to kieliszek whisky na koniec touru.
Naprawdę nie ma na co narzekać.
Tak oto odwiedziłem destylarnię, która zwłaszcza w Polsce wywołuje tyle emocji. Z Glen Scotią jest trochę, jak z Johnnie Walkerem – wiele osób stawia ją, jako wyznacznik kiepskiej, słabej, złej whisky. Widząc, że inni temu przyklaskują, sporo osób podłapuje i naśladuje tę narrację, przez co mogłoby się wydawać, że w tej destylarni niczego nie potrafią zrobić dobrze.
Z kolei tytuły, medale i światowe wyróżnienia, jakie ta gorzelnia zdobywa wskazywałyby, że mamy tu do czynienia z wyjątkowej jakości whisky. Jednak do mnie nie trafia ani jedna, ani druga, skrajnie odbiega opinia. Osobiście uważam, że to destylarnia, jak dziesiątki innych. Na pewno nie należy do moich ulubionych, ale też nie mam się do czego przyczepić.
Zwłaszcza Victoriana, torfowe, festiwalowe edycje oraz rocznikowe Seasonal Release to naprawdę świetne whisky.
Więcej zdjęć tutaj i tutaj (Instagram)
Strona Whisky Reset na Facebooku