Springbank Distillery Tour
Jak już wspomniałem, postaram się raz w miesiącu wrzucać relację ze zwiedzania jakiejś destylarni. Myślałem o tym, jaką dobrać kolejność i postanowiłem publikować te wpisy zgodnie z pierwotnie obranym planem. Trzecią destylarnią na naszej mapie zwiedzania była Springbank Distillery.
Wielokrotnie już podkreślałem, że Springbank to moja ulubiona szkocka destylarnia. Powód jest prosty: robią tam świetną whisky. Jednak spośród 47 różnych edycji whisky z tej destylarni, jakie próbowałem, nabyłem jedynie 4 pełnowymiarowe butelki (700 ml). Oprócz tego, dwie 200 ml i 3 miniaturki. Cała reszta to wyłącznie sample, z czego większość miała pojemność 25-30 ml.
Powód jest oczywisty i jednocześnie trochę smutny: ceny butelek dawno przestały być atrakcyjne. Nie oznacza to jednak, że atrakcyjna przestała być ich zawartość. Wręcz przeciwnie, ostatnio bardzo rzadko trafiają się gorsze, czy nawet średnie wypusty.
Springbank Distillery Tour
Dlatego z niekłamaną radością udałem się wprost do destylarni, gdzie powstaje ów cudowny płyn. Wraz z niezawodną ekipą składającą się z Władka i Maćka odwiedziliśmy destylarnię Springbank.
Rys historyczny
Na początku zwiedzania dowiedzieliśmy się, że w 1779 roku, w całym Campbeltown, w przeciągu roku powstawało ponad 1 800 000 galonów destylatu. To były czasy świetności tego regionu.
W 1868 zbudowano sztuczne jezioro – Crosshill Loch, które miało zaopatrywać 37 destylarni w wodę na potrzeby produkcji whisky. Na początku destylarnia Springbank działała nielegalnie, a o niezbędne zezwolenia postarano się z biegiem czasu.
W 1828 John Mitchell i jego syn oficjalnie zalegalizowali działalność gorzelni. Obecnie głównym zarządcą destylarni jest Hedley Wright.
Unikalny proces produkcji
To, na co warto zwrócić uwagę już na samym początku tej relacji, to fakt, że Springbank to (według zapewnień przewodnika) jedyna destylarnia w Szkocji, gdzie 100% produkcji odbywa się na miejscu. Mówimy tu między innymi o słodowaniu, wędzeniu, leżakowaniu oraz butelkowaniu gotowej whisky.
Co prawda, są też inne destylarnie, które zapewniają, że także wszystko robią na miejscu, ale często jest tak, że jedynie przez kilka miesięcy w roku sami słodują jęczmień. Przez pozostałą część czasu po prostu skupują gotowy słód, często nawet już wędzony. Natomiast tutaj produkcja ma miejsce wewnątrz zakładu przez cały czas.
Wydajność
Z jednej tony jęczmienia powstaje tu 400 do 410 litrów destylatu. W silosach usytuowanych na zewnątrz zakładu składuje się po 30 ton jęczmienia. Następnie nasącza się go wodą. 12 godzin moczenia, 12 godzin odcieku. Potem kolejne 14 godzin zamaczania i 4 godziny odsączania wody. Cały ten proces trwa 42 godziny i jęczmień osiąga optymalny poziom wilgoci, żeby zacząć kiełkować (słodowanie).
W każdy poniedziałek, punktualnie o 6:00, 14 ton jęczmienia trafia na podłogi do słodownia. W odróżnieniu do destylarni Glengyle, tutaj przewracanie słodowanego jęczmienia odbywa się ręcznie. Pracownicy używają do tego specjalnych łopat.
Rozgrzewka
To oczywiście ciężka, fizyczna praca, ale dla niektórych przynosi to dodatkowe korzyści. Jeden z pracowników destylarni traktuje tę czynność, jako dobrą rozgrzewkę przed pójściem na siłownię! I jeszcze dostaje za to pieniądze 😅
Idealna temperatura jęczmienia podczas tego procesu waha się między 16 a 20°C. Dokładnie co 4 godziny (zarówno w dzień, jak i w mocy) ręcznie obracany jest jęczmień. Jeśli temperatura wzrośnie, należy zwiększyć również częstotliwość pracy łopatą. Wtedy jęczmień należy obracać co dwie godziny.
Po wysuszeniu jęczmienia, składnik ten może być bezpiecznie przechowywany w kontenerach o pojemności 20 ton nawet przez kilka miesięcy. Dopóki jego wilgotność nie przekroczy 7-8%, nic złego nie ma prawa się stać. W przeciwnym razie, jęczmień mógłby zacząć pleśnieć, co kompletnie by go zniszczyło i uniemożliwiło dalsze użycie go do produkcji whisky.
Jest to jednak problem raczej zamierzchłych czasów. Ostatnio nie było żadnych raportów, żeby coś takiego przydarzyło się w Springbank. Dziś można posługiwać się odpowiednią aparaturą, dokładnie wskazującą poziom wilgotności zboża. Dawniej pracownicy polegali wyłącznie na własnym doświadczeniu organoleptycznym.
Komputer
Tak wygląda ustrojstwo, które postanowiłem sfotografować, lecz 🤦♂️🤦♂️🤦♂️ zapomniałem zapytać co to robi. No cóż… przynajmniej dobrze oddaje charakter destylarni. Tak wyglądają tutaj „komputery”.
Raz w roku w destylarni produkuje się specjalne edycje zwane Local Barley. Do tego celu zużywa się jedynie 20 ton jęczmienia. Edycje te, ze względu na ich bardzo limitowany charakter, szybko stają się gratką dla kolekcjonerów. Niestety, rzadko trafiają do kieliszków wielbicieli dobrej whisky (z powodu ich przesadnie wygórowanej ceny). To kolejna „bolączka” tej destylarni.
Porteus Malt Mill
Jęczmień trzeba, oczywiście zmielić. W tym celu używa się tego oto urządzenia.
W odróżnieniu od Boby Mill, używanego w Glengyle (a którego darmo motoryzacji mogliby porównać do Rolls Royce’a), w destylarni Springbank używa się Porteus Malt Mill (którego oprowadzający nas jegomość przyrównał do samochodu marki Mercedes Benz).
Tutaj jeszcze przed samym procesem mielenia ziarna, oczyszcza się je z wszelakich zabłąkanych metalowych części za pomocą specjalnego systemu magnesów.
Po zmieleniu, otrzymujemy niemal identycznie przygotowane ziarno, co w sąsiedniej gorzelni Glengyle: 20% łuski, 70% rdzenia i 10% mąki. Dla lekko torfowej whisky Springbank, jęczmień wędzi się nad torfowym dymem przez około 6 godzin. W przypadku Longrow, proces wędzenia trwa 48 godzin.
Firma, która zbudowała tę cudowną maszynę, niestety od dawna przestała już istnieć. Podobnie zresztą, jak to miało miejsce z Boby Mill. Teraz przyjrzyjmy się bliżej temu cudowi niegdysiejszej techniki.
Nie otwierać!
Pod żadnym pozorem nie wolno otwierać tych drzwiczek:
Uwaga: zdjęcie przedstawia otwarte drzwiczki! 😅
Mam nadzieję, że nikt nie wyleci z roboty z powodu złamania tej zasady, co teraz wyszło na jaw, po tym, jak bez namysłu zrobiłem zdjęcie będące niezbitym dowodem pogwałcenia tego jakże restrykcyjnego przepisu i z przyjemnością postanowiłem się tym zdjęciem z Wami podzielić 😎
Dla pewności, zapytałem tylko, czy przewodnik zostanie zwolniony z pracy, jeśli opublikuję to zdjęcie. Zapewnił mnie, że nie powinno tak się stać.
Zacieranie
W odróżnieniu od sąsiedniej destylarni Glengyle, gdzie używa się kadzi zaciernych ze stali nierdzewnej, w Springbank kadzie te zrobione są z żeliwa. Tradycyjne, wiktoriańskie, ponadstudwudziestoletnie.
Mamy tu 4 kadzie, w których brzeczkę zaciera się przez około 10 godzin. Następnie część brzeczki trafia do kadzi fermentacyjnych, gdzie dodaje się drożdże. Resztę zostawia się na potrzeby produkcji kolejnej partii whisky.
Fermentacja
Gdy na tym etapie produkt bazowy osiąga 16°C, dodaje się 75 kg drożdży. Proces fermentacji trwa dokładnie tyle samo, co w Glengyle: 110 godzin. Jednak w efekcie, dostajemy dwa różne zaciery. W Springbank zacier po dodaniu drożdży i procesie fermentacji wynosi 6,5% ABV, a w Glengyle stężenie alkoholu jest nieco wyższe i wynosi 7,5 do 8%.
Różnica spowodowana jest zawartością ziarna. Tutaj na jedną partię zużywa się 3,5 tony jęczmienia, a w Kilkerran 4,2 tony.
Destylacja
Destylarnia ta znana jest z tego, że znajdują się w niej 3 alembiki. Pierwszy z nich – wash still ogrzewany jest bezpośrednio ogniem. Whisky Hazelburn destylowana jest trzykrotnie, Springbank – 2,5 raza i Longrow – dwukrotna destylacja. Jeśli chodzi o produkcję whisky Springbank, to wygląda to mniej więcej tak: 11 tysięcy litrów brzeczki trafia do pierwszego alembiku. Powstaje destylat o mocy około 20-25% ABV.
Część destylatu trafia do drugiego, a część od razu do trzeciego alembiku. W drugim alembiku (low wines still no.1) spirytus osiąga poziom objętości alkoholu od 94 do 76%. Przedgon osiąga około 80% ABV i odcina się go po 45 minutach. Serce spływa z alembiku przez około 6 – 7 godzin.
W trzecim alembiku (low wines still no.2) uzyskany poziom alkoholu w destylacie to maksymalnie 63,2%.
Dobrze obrazuje to ta tablica:
W dwuipółkrotnie destylowanej Springbank, poziom alkoholu po całym procesie destylacji wynosi 76-60%.
Gdy poziom objętości alkoholu spada poniżej 60%, osoba pracująca przy destylacie odcina pogon. W ten sposób powstaje PBS (Plain British Spirit) wysokiej jakości. Reszta magii dzieje się w magazynach, a konkretniej, w danych beczkach, w których destylat leżakuje.
Leżakowanie
Proces nalewania destylatu do beczek, to jedyna czynność, w której destylarnia Springbank jest bardziej zaawansowana technologicznie, niż sąsiednią Glengyle. Tutaj następuje to w sposób mechaniczny, a w Glengyle działa to grawitacyjnie.
Teraz – przed napełnieniem beczek, destylat należy rozcieńczyć wodą z Crosshill Loch do mocy 63,5% i przepuścić go przez filtr węglowy.
Beczki
W Springbank, najczęściej używa się beczek po bourbonie oraz po sherry. Dość powszechnie można też spotkać 650-litrowe Port Pipes. Teraz udaliśmy się do magazynu, w którym beczki z dojrzewającym w nich destylatem leżały bezpośrednio na ziemistej podłodze.
Dunnage Warehouse
Magazyn ten powstał od samego początku istnienia destylarni. Jego budowa datowana jest na 1820 rok! Na ścianie już z daleka widać tę specyficzną pleśń, która jest dość częstym widokiem w starych destylarniach z podobnymi magazynami.
W Dunnage Warehouse leżakują wyłącznie najlepsze beczki. Te, z których destylaty najczęściej zabutelkowane zostaną, jako single caski. Sprzyjać ma temu panujący tam, specyficzny mikroklimat.
W miarę, jak zimy ustępują miejsca nadchodzącym wiosnom, podłoże -naturalne klepisko, zaczyna uwalniać ten charakterystyczny, ziemisty aromat. Do tego bryza morska połączona z delikatnym muśnięciem morskiej soli… i już mamy gotowy przepis na to, jak pachnie whisky ze Springbank.
Dobór beczek
Jeśli chodzi o podstawową ofertę destylarni, to najpopularniejszą z nich jest Springbank 10. Składa się z destylatów leżakowanych w 60% w beczkach po bourbonie i 40% w beczkach po sherry. Nie jest to whisky w żaden sposób finiszowana. Długo zastanawiałem się nad tym jak się robi takie obliczenia.
Otóż jest to bardzo proste: podczas zwiedzania dowiedzieliśmy się, że do powstania pojedynczej partii tej whisky używa się 6 beczek po bourbonie i 4 beczki po sherry. Po 10 latach leżakowania, beczki te przelewa się do jednej wielkiej kadzi w której wszystko razem się miesza.
Następnie na 8 tygodni, cała ta partia trafia do beczek oznaczonych literą C (jedyne wykorzystanie beczek trzeciego napełnienia). Dopiero po tym zabiegu i rozcieńczeniu destylatu do 46%, zawartość trafia do butelek. Dokładnie tak samo wygląda ten proces w sąsiedniej destylarni Glengyle (jedynie proporcje beczek się zmieniają – np. Kilkerran 12 składa się w 70% z beczek po bourbonie i 30% z beczek po sherry).
Pożegnalny dram
Na koniec naszej wycieczki, podobnie, jak to było podczas zwiedzania Glengyle (które odbyło się kilka godzin wcześniej) trafiliśmy do małej salki, w której czekały na nas pożegnalne upominki. Był to kieliszek z logo destylarni, miniaturka Springbank (edycja wyłącznie dla zwiedzających destylarnię) oraz dram whisky. Do wyboru mieliśmy podstawowe edycje Springbank, Hazelburn lub Longrow.
Wszyscy wybraliśmy Springbank 10. Różnica między tą edycją, a zawartością miniaturki, którą dostaliśmy w gratisie jest ewidentna. Jak już wspomniałem, podstawowa edycja Springbank 10 składa się z destylatów leżakowanych w beczkach po bourbonie i po sherry. Natomiast miniaturka, którą otrzymaliśmy to również 10-letnia whisky, butelkowana w 46%, ale destylaty wchodzące w jej skład, leżakowały wyłącznie w beczkach po bourbonie.
Podsumowanie
To było bardzo ciekawe doświadczenie – przyjechać do owianej legendą, prawdziwie kraftowej, pięknej destylarni. Żeby było nam jeszcze przyjemniej, postanowiliśmy zabawić tam nieco dłużej i spędzić kilka chwil w The Washback Bar oraz w samym sklepie.
Za 10 funtów można było napić się drama nowego Springbank 10 PX. Oczywiście z przyjemnością skorzystałem z tej sposobności, a recenzja tej edycji za jakiś czas pojawi się na blogu.
Myślę, że jeszcze nie raz odwiedzę to miejsce. A jeśli będą chętni, żeby o tym (przy dramie lub bez) poczytać, chętnie podzielę się przemyśleniami.
Tak oto nasza przygoda na Campbeltown dobiegła końca. Jednak to jeszcze nie wszystko, jeśli chodzi o zwiedzanie. Teraz pora na Islay.
Więcej zdjęć <tutaj>
One thought on “Springbank Distillery Tour – zwiedzanie destylarni”