XIII Ogólnopolski Salon Win i Alkoholi M&P
29 i 30 września 2022 roku odbył się XIII Ogólnopolski Salon Win i Alkoholi M&P. Festiwal ten miał miejsce w warszawskiej Fortecy przy ulicy Zakroczymskiej 12. W czwartek o godzinie 12:00 rozpoczął się Dzień Winiarski, który porwał do godziny 20:00. Natomiast ja zostałem zaproszony na drugi dzień festiwalu.
Piątek poświęcony był alkoholom mocnym. Tym razem otwarcie nastąpiło o godzinie 13:00. Przy wejściu, każdy uczestnik otrzymał kieliszek z zawieszką, katalog festiwalowy i długopis. Przed wejściem można było zapoznać się z mapą, na której wyszczególnione były wszystkie stoiska.
Forteca Kręgliccy – miejsce z klimatem
Pierwsze, co przykuło moją uwagę to miejsce, w którym odbył się festiwal. Zabytkowa, piękna Forteca z czerwonej cegły, otoczona fosą, wokół której znajduje się park.
W środku, wcale nie było gorzej. Duża, okrągła sala, otoczona mniejszymi komnatami, w których wystawcy także prezentowali swoje produkty. Sam projekt wystawy prezentuje się tak:
Natomiast jeśli chodzi o sam festiwal, dla mnie zdecydowanie większą rolę odgrywali ludzie, którzy znaleźli się na festiwalu, niż sama whisky, czy inny alkohole, które można tam było zastać. A ponieważ miejsce, w którym odbywał się festiwal, nie było zbyt imponujących rozmiarów, nietrudno było „wpaść” na znajomych – nawet tych, których do tej pory znałem tylko on-line.
Tym sposobem, dane mi było osobiście poznać kilku blogerów, m. in. WhiskyEllę, Radosława i Aleksandra z blogu Z Innej Beczki, czy Bartosza z blogu Szkocka Krata. Oprócz tego, nie odmówiłem sobie przyjemności zrobienia sobie wspólnych fotek z osobami, z którymi często widywałem się na różnych degustacjach online, czy po prostu utrzymywałem z nimi kontakt za pomocą komunikatorów internetowych.
Tutaj, w zasadzie mógłbym skończyć tę krótką relację, ale chyba przydałoby się coś tam napomknąć o samych trunkach, jakie można było spróbować. W takim razie zacznijmy po kolei.
Masterclass Glen Scotia
Pół godziny po otwarciu, można było zajmować miejsce w podziemnej komnacie, gdzie czekał już na nas taki zestaw.
Masterclass poprowadził Alan Reid, UK & Europe Brand Trainer and Co-Ordinator Loch Lomond Group (nawet nie będę próbował tego przetłumaczyć). Fajnie się słuchało, gdy z wyraźnym szkockim akcentem opowiadał o procesie produkcji whisky w destylarni Glen Scotia. Jednak byłoby jeszcze fajniej, gdyby lepiej rozplanował sobie czas 😉
Degustacja trwała godzinę, gdzie na pierwsze 3 dramy poświęciliśmy 50 minut, a na dwa ostatnie zostało nam niewiele czasu. No cóż… grafik był napięty (niedługo potem odbyły się jeszcze dwie degustacje), więc byłem zadowolony, że zawczasu zaopatrzyłem się w buteleczki, do których przelałem sobie zawartość tego, czego nie zdążyłem spróbować 😅
Po spróbowaniu wszystkich próbek na spokojnie w domu, stwierdzam, że było bardzo warto. Do gustu przypadły mi zwłaszcza nietorfowe edycje. Oczywiście szczegółowa relacja z tej degustacji znajdzie się w osobnym wpisie.
Whisky i inne takie tam
Po opuszczeniu podziemnej sali, udałem się na salę główną i oto, co udało mi się między innymi zdobyć/spróbować.
Oczywiście, jak M&P, to Kilchoman musi być 😉 Nie mogę się doczekać, aż spróbuję tej „podwójnie dymnej” edycji (beczka po mezcalu).
Gdzieś w tłumie wypatrzył mnie Alan Reid (prowadzący Masterclass Glen Scotia). Tym razem porozmawialiśmy trochę dłużej na spokojnie i próbował przekonać mnie do Loch Lomond… opowiadał o procesie produkcji, swoistych alembikach i różnych rodzajach używanego tam słodu. Poprosiłem go, żeby wytłumaczył mi w praktyce, jak mam się przekonać do tej destylarni. Zaproponował mi sampla 18-letniej edycji. A ponieważ mam już sampla tej whisky w domu (jeszcze nie próbowałem), zaopatrzyłem się w odsłonę 14-letnią, która była dostępna na festiwalu. Jednak zobaczymy na spokojnie w domu, co z tego wyjdzie.
Nowości od GlenAllachie. W pewnym momencie, Małgorzata Masiak z M&P przez mikrofon zapowiedziała nowość – usłyszałem jedynie coś o pierwszej torfowej whisky. Jednak jej głos nie przebił się dostatecznie przez gwar otaczającego mnie tłumu, więc musiałem szybko dopytać o co chodzi. Chwilę później stałem się szczęśliwym posiadaczem najnowszej edycji GlenAllachie butelkowanej dla M&P z beczki po sherry Oloroso i pierwszej torfowej whisky Billy’ego Walkera z tej destylarni.
Choć nie wszystkie parametry są imponujące (tylko 4 lata leżakowania), to na uwagę zasługuje fakt, że do skomponowania tej whisky użyto słodu jęczmiennego, zatorfionego do 80 PPM! Poza tym, mamy tu imponującą moc beczki (nieco powyżej 60% ABV). Jednak najważniejsze jest to, że Billy Walker czuwał nad jej produkcją od samego początku, a nie tylko użył beczek z gotowymi destylatami, które już zastał w destylarni, po jej zakupieniu 5 lat temu.
Oczywiście, były nie tylko whisky
Koniaki z pojedynczych beczek (co naprawdę należy do rzadkości), w tym jeden w mocy beczki.
Bartosz ze Szkockiej Kraty tak zachwalał Rivesaltes, że musiałem spróbować (a na dodatek, było w cenie biletu). Za sampelek Porto, którego średnia wieku składników wyniosła około 40 lat, trzeba było zapłacić bodajże 20 zł. W sumie, do domu zabrałem kilkanaście buteleczek, które mam zamiar opisać na blogu w osobnych wpisach.
Ogólnie, bardzo mi się podobało. Mam nadzieję, że widzimy się za rok 😁
To tyle z mojej strony. Opisałem po swojemu to, co według mnie było najistotniejsze, ale myślę, że warto zajrzeć do relacji z tego wydarzenia także z innych blogów. Poniżej podaję gotowe linki. Miłego czytania.
Z Innej Beczki:
Szkocka Krata: