Najpopularniejsza Whiskey na świecie
W zasadzie, to cała moja przygoda z whisk(e)y zaczęła się właśnie od old no. 7. Do tamtej pory znałem tylko kilka szkockich blendów (które w większości bardzo mi smakowały)… i od momentu, gdy po raz pierwszy otworzyłem butelkę mojej pierwszej amerykańskiej Whiskey, mój świat zawirował.
Kompletnie nieznany mi dotąd zapach, całkowicie mnie zaskoczył. Smak był, bez przesady, trzy razy bardziej intensywny od wszystkich whisk(e)y próbowanych przeze mnie do tamtej pory. Od razu zacząłem szukać informacji na temat produkcji, składników, różnic między szkockimi, a amerykańskimi whisk(e)y… i wpadłem po uszy.
Jack Daniel’s Tennesse Whiskey.
Co sprawia, że jest to nie tylko najlepiej rozpoznawalna, ale także najlepiej sprzedająca się whiskey na świecie? Do sukcesu przyczynia się niewątpliwie marketing i renoma. Reklamy Jacka Danielsa są świetne i skuteczne – odwołują się to tak bliskiego Amerykanom, patriotyzmu, odrębności, wolności i wszystkiego, za czym wzorowy konsument „powinien przepadać” 😉 … ale w tym wszystkim coś mi się nie zgadza.
W Polsce, reklamy wysokoprocentowych alkoholi są zakazane, więc nikt ich nie emituje (przynajmniej w telewizji). Kiedyś próbowano to obejść – z różnym skutkiem – pamiętacie WTK Soplica, albo Łódkę Bols? Wszystko sprowadza się do tego, że pomimo braku reklam w TV, Jack Daniel’s Old no. 7 jest jednym z najlepiej sprzedających się whiskey w Polsce.
Powodów jest wiele. Butelka prezentuje się świetnie, Polacy lubią wracać do tego, co już znają, dostępność – można ją kupić niemal w każdym sklepie… jednak ja chciałem zwrócić uwagę na coś nie do końca oczywistego, przy tak przystępnym cenowo trunku – a mianowicie:
Jakość i tradycja.
Każda whisky (i każda whiskey) składa się z trzech składników: woda+drożdże+zboże. Jakość każdego z tych składników w oczywisty sposób wpłynie na jakość finalnego produktu.
Woda. Już w XVIII wieku, Jack (Jasper) Daniel założył destylarnie w Lynchburg w stanie Tennessee, z powodu praktycznie nieograniczonego dostępu do wody doskonałej jakości. Wypływa ona z jaskini bogatej w wapienne skały, które wypłukują żelazo z wody. To jeden z głównych powodów niezwykle wysokiej jakości finalnego produktu. Gdyby woda była bogata w żelazo, Whisk(e)y byłaby gorzka. Taka właśnie bogata w minerały, krystalicznie czysta woda trafia do destylarni.
Tutaj spotyka się ze zbożem. W przypadku old no. 7, w następujących proporcjach: 80% kukurydza, 8% żyto i 12% słodowany jęczmień. Po zmieleniu zbóż (oprócz kukurydzy) i dodaniu wody z jaskini, zacier fermentuje. Dodaje się do niego zakwas z poprzednich fermentacji w proporcji ok 20% (dlatego na etykiecie pojawia się informacja: „Sour Mash”). Wpływa to na stałość produktu i kolejne partie praktycznie niczym nie różnią się od siebie. Niektóre amerykańskie destylarnie stosują sztuczne enzymy przyspieszające fermentację alkoholową, natomiast Jack Daniel’s stosuje do tego celu naturalny cukier powstały w wyniku słodowania jęczmienia, co podnosi jakość produktu.
Później dodaje się ostatni składnik: drożdże, dzięki czemu cały produkt fermentuje. Trwa to od 4 do 7 dni, po czym następuje proces destylacji. Efektem jest destylat o zawartości 70% alkoholu. W fabryce tej produkuje się 227 litrów destylatu NA MINUTĘ!
Jack Daniel’s nie jest Bourbonem.
Pracownicy i przedstawiciele marki nie lubią, kiedy ich produkt nazywa się bourbonem. I faktem jest, że nawet według prawa, Jack Daniel’s należy do kategorii innej niż bourbon… i to już od prawie 80 lat! Już 28 marca 1941 roku, Departament Skarbu w Waszyngtonie wystawił na prośbę Destylarni stosowny dokument prawny, w którym jednoznacznie stwierdzono, że Jack Daniel’s nie jest ani bourbonem, ani rye Whiskey (Whiskey żytnia – również popularna w Stanach Zjednoczonych), jednak zgodnie z prawem USA, może nosić miano „Whiskey” na etykiecie.
To, co czyni różnicę między Tennessee Whiskey a Bourbonem, to kolejny etap produkcji – unikatowy proces filtracji. Metodę tę stosuje niewiele destylarni w USA. Istnieją zaledwie trzy Tennessee Whisk(e)y („Whisk(e)y” napisałem celowo, ponieważ druga destylarnia z tego regionu – George Dickel, używa nietypowego dla amerykańskich trunków określenia – Whisky. Nie Whiskey). Kolejna Tennessee Whiskey, to Prichard’s.
Jak wygląda filtracja?
Poukładane stosy wysuszonego drewna klonu cukrowego polewa się gotowym 70 procentowym destylatem i podpala. Destylarnia nie chce używać żadnych innych paliw, choć na pewno byłoby to tańsze, niż wykorzystanie własnego produktu. Po spaleniu powstaje klonowy węgiel, który następnie jest rozdrabniany, by zwiększyć jego styczność z przepływającym przez niego płynem. Do olbrzymich, drewnianych kadzi trafia mniej więcej trzymetrowa (10 stóp, według miary amerykańskiej) warstwa węgla z drewna klonowego. Proces filtracji trwa kilka dni. Co to daje?
Po pierwsze, właśnie ten proces odróżnia Tennessee Whiskey od Bourbona. Po drugie, wpływa to na ogólne doznania podczas obcowania z trunkiem. W jaki sposób?
Gdyby porównać gotowy, świeży destylat, prosto po procesie filtracji przez warstwę z węgla klonowego z takim samym destylatem przed filtracją, od razu można zauważyć różnice. Wyglądają, co prawda identycznie, jednak różnice pojawiają się po przyłożeniu kieliszka do nosa.
Pierwsza partia, to typowy, zbożowy alkohol, obfitujący w zapach drożdży, podobny do piwa. W smaku trochę gorzka (dzięki zawartości zbóż), lekko owocowa i ostra. Podobna do wódki. Przefiltrowana partia pachnie zupełnie inaczej. Nie czuć już drożdży, goryczka jest wyraźnie mniej wyczuwalna. Łagodna, przyjemnie owocowa, pojawiły się jakieś jabłka i banany. W smaku jest o wiele bardziej miękka. Sprawia wrażenie, jakby była dużo mniej alkoholowa. *
* nie miałem okazji osobiście porównywać wspomnianych destylatów – przed i po filtracji przez warstwę węgla. Informacje zaczerpnąłem z www.whisky.com
Jaki to daje efekt?
Partia, która przeszła przez trzymetrową warstwę klonowego węgla, jest JUŻ TERAZ bardziej przyjazna dla konsumenta – nawet zanim jeszcze trafiła do beczki. Oczywiście, proces ten jest kosztowny, ale destylarnia nigdy nie zamierzała zrezygnować z tego typu zabiegu.
W przypadku produktu Gentelman Jack, Whiskey poddaje się dodatkowemu procesowi filtracji także po leżakowaniu. Wtedy jednak warstwa węgla ma około jednego metra. W przeciwnym razie, Whiskey straciłaby swoje właściwości, a także kolor.
I tu niespodzianka. Filtracja węglem nie nadaje koloru destylatowi, tylko go zabiera. Możemy to zauważyć, gdy porównamy wspomnianego Gentelmana z Old no. 7
Co jeszcze wpływa na smak?
Różnice w smaku i zapachu nadają beczki, w których leżakuje przedestylowany wcześniej alkohol. Jack Daniel’s produkuje go tak dużo, że nie kupuje ich od nikogo, lecz sama firma zajmuje się ich produkcją. Skupują setki ton dębowych desek, z których produkują dwustulitrowe beczki w rozbrajającej ilości 2200 sztuk dziennie!
Beczki wypalane są mocnym płomieniem, każda przez 20-25 sekund, co nadaje im specyficzny, waniliowo-karmelowy akcent, tak typowy dla amerykańskich Whiskey. Tak samo wypala się okrągłe denka i górne pokrywy beczek, a prowadnice, po których przesuwane są beczki, smarowane są pszczelim woskiem, ponieważ zapach smaru mógłby niekorzystnie wpłynąć na zapach trunku.
Wszystkie beczki są co jakiś czas obracane – rolowane przez pracowników, żeby alkohol miał większą styczność z beczką, co także wpłynie na filialną jakość produktu.
Beczki po… no właśnie – po czym?
Tutaj warto wspomnieć o jednym ciekawym fakcie. Znamy szkockie Whisky leżakowane w beczkach po bourbonie. A czy kojarzymy jakieś dojrzewające w beczkach po Tennessee Whiskey? Skoro Jack Daniel’s produkuje około 800 tysięcy beczek rocznie, na pewno wiele z nich trafia właśnie do Szkocji. Nawet jeżeli tamtejsze destylarnie leżakują swoje whisky w tych właśnie beczkach, często informują nabywców, że zawartość dojrzewała właśnie w beczkach po bourbonie… a Jack Daniel’s bourbonem nie jest. Co ciekawe, znane na całym świecie Tabasco, leżakuje właśnie w beczkach od Jacka Danielsa, o czym sami informują klienta.
Przez 150 lat, zmieniła się tylko skala i automatyzacja w produkcji. Reszta pozostaje niezmieniona. Najpopularniejszy z trunków opisywanej przeze mnie destylarni (old no. 7), to oczywiście produkt, który ma spełnić oczekiwania dziesiątek, a może setek milionów ludzi. Próżno więc poszukiwać wyjątkowych, specyficznych i unikatowych wrażeń, które miałyby zapaść nam na długo w pamięć. Większość wypije poczciwego Jacka z lodem i colą, więc jakość nie musiałaby być jakoś wyjątkowa. Ja jednak nie specjalnie preferuję tego typu mieszanki. Sam polecam spróbować na czysto, z kieliszka.
Podsumowanie
Wspomniałem już o wysokiej jakości produktu. Nie chciałem być gołosłowny, więc po krótce opisałem tutaj, dlaczego tak uważam. Co prawda od mojej pierwszej styczności z Jackiem Danielsem minęło już sporo czasu i od tamtej pory miałem okazje popróbować wielu świetnej jakości single maltów, a także bourbonów, które wciskają w fotel, więc bardzo jestem ciekawy, jak dzisiaj spodoba mi się ponowne spotkanie z tą wyjątkową Tennessee Whiskey.
poniżej notki smakowe:
Jack Daniel’s old no. 7
Jack Daniel’s Gentelnan Jack
Jack Daniel’s Single Barrel Select
Więcej zdjęć tutaj i tutaj
Whisky Reset na Facebooku