Hunter’s Glen 8
Ludzkość od zarania dziejów potrzebowała bohaterów: ludzi, którzy dla dobra ogółu poświęcali swój czas i zdrowie, by zrobić coś, czego inni nie chcieli. Otóż stało się! Znalazł się bohater, który poświecił część swojego czasu i wątroby, aby przetestować Hunter’s Glen 8 – ośmioletnią whisky, na temat której do tej pory niewiele napisano. Tym bohaterem jestem ja… i już mam wspomniany trunek w swoim kieliszku. Brawo ja!
Dlaczego wyczyn ten niewątpliwie jest bohaterski?
Po pierwsze: musiałem mocno się natrudzić, żeby znaleźć butelkę z dobrze przyklejoną, nie poszarpaną etykietą. W tym celu aż trzy butelki odłożyłem z powrotem na półkę.
Po drugie: to, co jawi się naszym oczom po krótkich oględzinach, zakrawa może nie od razu na kpinę ze strony dystrybutora, ale co najmniej na konkretną żenadę. Cytuję: „Finest, Premium, Deluxe” – wszystko na jednej etykiecie… poważnie? Brakuje jeszcze tylko „Rare i Hand Made”… może się jeszcze zmieści gdzieś obok. Uwaga: po chwili zauważyłem dodatkową, malutką etykietę, która również raczy nas tymi samymi banałami.
Po trzecie: gdy zobaczyłem tę butelkę na półce w sklepie, od razu postanowiłem zasięgnąć opinii znawców tematu. Spotkałem się z salwą śmiechu i generalnie zostałem zniechęcony do zakupu… Decyzja zapadła. Zrobię to. Kupię, spróbuję, opiszę i będę bohaterem w swoim domu.
Wrażenia estetyczne
Kontretykieta nie specjalnie zachęca do czytania, ale… podaje bardzo istotną informację: „Skład: whisky wyprodukowana ze słodu żytniego (…)”. Szybko przypomniała mi się zwykła, sześcioletnia Starka, która też jest leżakowanym destylatem żytnim. Po czasie okazało się jednak, że nie mają ze sobą wiele wspólnego, a informacja o składzie opisywanej Whisky (słód żytni) jest nieprawdziwa!
Z szacunku dla własnej wątroby oraz z jego braku dla wątroby kolegi, zaproponowałem wspólny zakup. Kolega się zgodził. Tym sposobem stałem się (szczęśliwym?) posiadaczem 350 ml Hunter’s Glen, ośmioletniej, niby-żytniej Whisky.
Kolor: bursztyn +1, barwiony karmelem
Notka smakowa
Zapach: najpierw Bourbon. Potem espresso, karmel, rodzynki, wanilia, migdały, dojrzałe jabłka… gdzieś tam w tle pojawia się drewno i świeżo skoszona trawa. Alkohol średnio ukryty. 19/25
Smak: rodzynki, orzechy laskowe, gorzka czekolada, kajmak, wanilia, kukułki, Advocaat. Bogaty, jak na blend. 18,5/25
Finisz: lekko ostrawy, średnio długi i nieco rozgrzewający. Cappuccino, dojrzałe brzoskwinie, pestki jabłek, suszone śliwki, przypalony, ciemny karmel. Zaskakująco przyjemny. 18,5/25
Balans: w tym wypadku 8 lat leżakowania wystarczyło, żeby trochę ukryć alkohol i dostarczyć nam nieco więcej wrażeń niż przewidywała „loża szyderców” 😉 Najwyraźniej, beczki były całkiem dobrej jakości, co wpłynęło na wyraźny, bourbonowy zapach i dość dobre (jak na tę cenę) złagodzenie alkoholu. 19/25
Ogólnie: 75/100
Podsumowując, nie dziwię się, że mało kto zdecydował się odważyć i podjąć ‚ryzyko degustacji’, bo butelka prezentuje się koszmarnie! Nie oszukujmy się. Wielu kupuje książkę „po okładce”. Pomijając już sam fakt wykonania (odklejające się etykiety itd.), to na czym wzorował się producent? Przyszedł mi do głowy Bushmills 10 Single Malt, ale naprawdę… można było to zrobić lepiej.
Bushmills prezentuje się świetnie. Hunter’s Glen… nie 👎
Uwaga: APEL!
Drodzy producenci: szukałem w Internecie jakiegokolwiek opisu tej whisky. Znalazłem jeden opis… po czesku. Potem dowiedziałem się, że Lidl wprowadził już tę whisky (co prawda w innych krajach i w innej wersji – pięcioletniej) już w 2014 roku. I przez tyle czasu tak mało opinii? Przecież Hunter’s Glen 8 smakuje 10 razy lepiej niż wygląda!
Zobaczcie co się dzieje w Biedronce – gdyby na półce, obok siebie stał Glen Grant Major’s Reserve i Grangestone w podobnej cenie, to i tak większość sięgnie po Grangestone’a, chociaż Glen Grant jest od dekad znaną i uznawaną marką w świecie whisky. Szata zdobi trunek. Jeżeli Hunter’s Glen nadal będzie wyglądał tak, jak wyglada teraz… no cóż… ludzkość nadal będzie potrzebowała bohaterów, którzy odważą się go kupić.
Podsumowując
Ja kupiłem i w ogóle nie żałuję. Pachnie nieźle i całkiem przyzwoicie smakuje. Jedyne, co mi przychodzi do głowy w podobnej cenie, to Black and White i Teacher’s Highland Cream (które jednak wypadają nieco lepiej).
Mimo wszystko, polecam.
Cena 39,99 zł. Sklep: Lidl