Skoro na grupie Whisky Lovers Poland mamy weekend z destylarnią Kilchoman a dziś degustacja (wczoraj też już coś się w tym temacie zadziało), warto przypomnieć poprzednią. 🙂
26.10.2020 na platformie Zoom odbyła się degustacja whisky z destylarni Kilchoman. Wirtualny bilet wstępu wraz z zestawem 5 sampli można było nabyć na stronie M&P. Spotkanie poprowadził Mariusz Masiak. W spotkaniu udział wzięło 24 uczestników.
Nie istnieje destylarnia Blanton’s. Bourbon ten powstaje w gorzelni Buffalo Trace. Wszystkie butelki Blanton’s mają ręcznie naklejone etykiety a także oznaczony numer beczki, z której są rozlane. Wzrok przykuwa również bardzo ładny kształt samych butelek, oraz piękne, ozdobne korki w kształcie jeźdźca na koniu podczas wyścigu. Dziś otwieramy Blanton’s Original.
Przewczoraj opublikowałem pierwszą część relacji z degustacji The Balvenie. Dziś w eter idzie część druga – podobnie jak wtedy, będzie zawierać trochę historii przeplecionej z wrażeniami z samej degustacji.
W środę, 16.12.2020 roku na platformie Youtube odbyła się degustacja The Balvenie. Z odpowiednim wyprzedzeniem, uczestnicy otrzymali przepięknie zapakowany zestaw sampli z uroczym miniaturowym kieliszkiem, typu glencairn. Całość robi niemałe wrażenie.
Czasami trzeba poszerzyć horyzonty. Zamiast skupiać się wyłącznie na single maltach, warto poświęcić trochę czasu na poznanie chociażby terminu single grain. Myślę, że całkiem odpowiednim eksponatem, pomocnym w zgłębianiu tego tematu może okazać się Invergordon 1988, 30-letnia whisky leżakowana w beczce po sherry. Mamy tutaj single caska w mocy beczki, więc lekcja może okazać się nie tylko ciekawa, ale i przyjemna.
BenRiach 2010 Ruby Port Wine Barrique, to single cask z beczki po porto ruby. Destylat spędził w tej beczce 9 i pół roku. Destylarnia BenRiach to dla mnie wciąż zagadka – zdaje się nie mieć ściśle określonego kierunku (jak chociażby również należąca du koncernu Brown-Forman, GlenDronach). Z drugiej jednak strony, oferowane w oficjalnym portfolio, zróżnicowane wypusty mają szansę trafić w gusta szerszego grona odbiorców. Poza tym, wiele różnych edycji można znaleźć w ofercie niezależnych dystrybutorów.
Od 11 maja 2020 roku, kiedy to na Facebooku pojawiła się grupa Whisky Lovers Poland, świat wprost oszalał na punkcie weekendów z destylarnią. Zdjęcia, recenzje, filmy, czy nawet wiersze… wszystko sprowadza się do świetnej zabawy, a oprócz tego, można poznać whisky z nieco innej strony.
Dzisiaj będzie ciekawe kombo. Mamy whisky z destylarni Clynelish, z której to podstawowa, 14-letnia edycja często polecana jest, jako całkiem przyzwoity single malt, jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości. Potem mamy ciekawy finisz w niewielkich beczkach po bourbonie z destylarni Koval, które to beczki znane są z niewielkiej pojemności (110 litrów), dzięki czemu kontakt drewna z destylatem jest większy, co pozytywnie wpływa na dojrzewanie leżakującego w nim alkoholu. W końcu, mamy whisky ponaddwudziestoletnią. Na warsztat idzie Clynelish 1996, 21-letnia whisky od niezależnego bottlera Murray McDavid.
Na pewno wielu z nas zauważyło, że destylat Clynelish jest wyjątkowo woskowy w smaku, prawdopodobnie za sprawą długiej i powolnej destylacji. Dzisiejsza whisky po 17 latach maturacji w beczkach po bourbonie, przelana została do beczek również po bourbonie z chicagowskiej destylarni Koval Distillery. Jednak whisky ta nie została zabutelkowana w mocy beczki, ale na przyzwoitym poziomie 50% objętości alkoholu, bez filtracji na zimno i w naturalnym kolorze.
Leżakowana w beczkach po bourbonie, finiszowana w beczkach po bourbonie Koval
Niefiltrowana na zimno
Kolor: bursztyn, jasny, naturalny
Zapach: na początku, zdaje się, jakbym w kieliszku miał coś na kształt podstawowego Clynelish 14, tyle, że ten jest dużo bardziej intensywny. Lekko nadpalona świeca, miód, karmel, kredki świecowe, sos sojowy, lubczyk. Potem robi się jeszcze ciekawiej: szynka parmeńska, świeża melisa, mokra kora sosny, mech, kwiat koniczyny, tymianek, szałwia. W tle, wanilia, owoce leśne, mleczna czekolada, pieczarki, odrobina cytrusów i delikatny ślad dymu. 22,5/25
Smak: o masakra! Ile tutaj się dzieje! Najpierw melisa cytrynowa, syrop klonowy, kandyzowany imbir, kakao, kokos, wosk pszczeli. Potem pojawiają się goździki, rumianek, rozmaryn, delikatnie przypalony karmel, prażone migdały, orzechy włoskie, lekko solone masło, rukola, miód gryczany, jagody z cukrem, jeżyny. Alkohol świetnie zamaskowany. 22,5/25
Finisz: toffi, wosk, popiół, brzoskwinie w syropie, pieczone jabłka z cynamonem, lukrecja, kardamon i odrobina dymu. Długi i intensywny. 22,5/25
Balans: połączenie świetnego destylatu i beczek doskonałej jakości. Jak tu nie lubić baryłek po bourbonie? Do tego ten cudowny „clyneliszowy” wosk i te kwiaty. Wszystko pięknie współgra, czuć dobre ułożenie i dojrzałość. Panie i Panowie: sztos! 22/25
Bardzo przyjemna, dojrzała, charakterystyczna whisky. Czuć te dwie dekady spędzone w beczkach, przez co mamy doskonale ukryty alkohol. Jeszcze gdyby woltaż był niego wyższy… ale i tak jest super.
Blanton’s Straight from The Barrel powstaje w destylarni Buffalo Trace. Destylaty leżakowały w magazynie H – budynku z blaszanymi ścianami, przez co w środku temperatura w dzień wzrasta w szybkim tempie. Oprócz tego, stosuje się tam również centralne ogrzewanie, co jeszcze dodatkowo podnosi temperaturę.